Audycja zawiera lokowanie produktu
Pierwszy tegoroczny humorystyczny zjazd sponsorują panowie z chilijskiego dsbm-owego Negative Or Nothing, za sprawą swojego zeszłorocznego, drugiego długograja zatytułowanego Drowned.
Pytanie/prośba/propozycja/chęć zrecenzowania przeze mnie materiału zza wielkiej wody od południowoamerykańskiego dwuosobowego projektu z ponad 13-letnim stażem padła jeszcze w starym roku, dość nieoczekiwanie.
Licząca sobie 6 utworów dających łącznie prawie 35 minut muzyki płyta miała swą oficjalną premierę w drugiej połowie października, wychodząc nakładem rosyjskiego Careless Records w digipacku, choć wersja cyfrowa, limitowana taśma czy cd-r ukazały się nieco wcześniej.
Warto zaznaczyć, że muzycy tworzący NoN występują lub występowali w kilku innych blackowych oraz deathowych kapelach.
źródło: metallum
Muzyka tła czyli klimat pełną gębą
Jak na prawidzwy DSBM przystało, Drowned broni się obrośniętym wokół siebie niejednoznacznym, choć z oczywistych względów podobnym do inny ciężkim klimatem.
Nieodzowne poczucie izolacji, osobliwej zwalistej rzeczywistości przepełnionej aktami wewnętrznej walki oraz bólu istnienia jako jednej, o ile nie jedynej słusznej drogi świadomego funkcjonowania w złożonym świecie, który choć identyczny na pierwszy rzut oka, to jednak różnorodny na skutek osobistych doświadczeń.
Sama nazwa projektu nie stawia żadnych kompromisów - kult pesymizmu i wszystkiego co negatywne albo nic.
I tak na przykład etapy/odcienie towarzyszące pokonywaniu kolejnych niełatwych dni możemy śledzić analizując poszczególne utwory.
źródło: metallum
Maszerując przez doliny śmierci
Począwszy od pierwszego VMBRA poprzez następujące po nim Animadversio na trzecim Insomnvs kończąc, odczuwa się narastające coraz to większe nagromadzenie negatywizmu, agresji, złości, które chcąc nie chcąc muszą eksplodować.
Choć w znacznej części powyższe numery składają się z szybszych partii perkusyjno-gitarowych i charakterystycznych krzycząco-wyjąco-płaczących, niezrozumiałych wokali, nie brakuje tam także nieco wolniejszych fragmentów.
Instrumentalna Anomia to rzeczony krajobraz z sytuacji opisywanej w pierwszym zdaniu tej części recenzji.
Pozorny spokój pustki, która choć nie męczy jak walka z wiatrakami i daje swojaki oddech, to jednak
jątrzy człowiecze wnętrze, nieprzyzwyczajone do nieodczuwania niczego.
Być może ta instrumentalna wstawka symbolizuje również płacz, który choć nie rozwiązuje ludzkich problemów, pomaga nieco pozbierać się do kupy.
Zamykające album Mersvs i Intrasitive znowu ciągną ku górze wykres opanowania oraz kontroli nad ciemniejszą stroną własnej osobowości, co oczywiście nie stanowi procesu łatwego, przyjemnego oraz jednostajnego - upadek, a także wzlot są nieodzowne.
źródło: metallum
Padłeś, powstań, padłeś, powstań
Omawianą płytę można w skrócie przedstawić jako samo życie.
Jakie jest, takie jest, ale jest.
Czasem coś musi pęknąć, by dać czemuś nowy początek.
Niezależnie od tego, że to co nastąpić ma, będzie w 100% takie same, jak było przed.
W imię wyznawanej i dla wielu słusznej, rozumnej filozofii wszystko albo nic, nawet, a raczej przede wszystkim wtedy, kiedy wszystko zawiera się w całym otaczającym i obecnym szeroko rozumianym negatywizmie.
------------------------------------------------------------------------------
Strony kapeli ( i o):
- https://www.metal-archives.com/bands/Negative_or_Nothing/3540317185
- https://negativeornothing.bandcamp.com
- https://www.facebook.com/negativeornothing.non
- https://www.instagram.com/negativeornothing/