piątek, 29 stycznia 2021

Metal Strike Recenzuje #22 Negative Or Nothing "Drowned" (Careless Records)

Audycja zawiera lokowanie produktu

Pierwszy tegoroczny humorystyczny zjazd sponsorują panowie z chilijskiego dsbm-owego Negative Or Nothing, za sprawą swojego zeszłorocznego, drugiego długograja zatytułowanego  Drowned.
Pytanie/prośba/propozycja/chęć zrecenzowania przeze mnie materiału zza wielkiej wody od południowoamerykańskiego dwuosobowego projektu z ponad 13-letnim stażem padła jeszcze w starym roku, dość nieoczekiwanie.
Licząca sobie 6 utworów dających łącznie prawie 35 minut muzyki płyta miała swą oficjalną premierę w drugiej połowie października, wychodząc nakładem rosyjskiego Careless Records w digipacku, choć wersja cyfrowa, limitowana taśma czy cd-r ukazały się nieco wcześniej.
Warto zaznaczyć, że muzycy tworzący NoN występują lub występowali w kilku innych blackowych oraz deathowych kapelach.

źródło: metallum

Muzyka tła czyli klimat pełną gębą

Jak na prawidzwy DSBM przystało, Drowned broni się obrośniętym wokół siebie niejednoznacznym, choć z oczywistych względów podobnym do inny ciężkim klimatem.
Nieodzowne poczucie izolacji, osobliwej zwalistej rzeczywistości przepełnionej aktami wewnętrznej walki oraz bólu istnienia jako jednej, o ile nie jedynej słusznej drogi świadomego funkcjonowania w złożonym świecie, który choć identyczny na pierwszy rzut oka, to jednak różnorodny na skutek osobistych doświadczeń. 
Sama nazwa projektu nie stawia żadnych kompromisów - kult pesymizmu i wszystkiego co negatywne albo nic.
I tak na przykład etapy/odcienie towarzyszące pokonywaniu kolejnych niełatwych dni możemy śledzić analizując poszczególne utwory.

źródło: metallum

Maszerując przez doliny śmierci

Począwszy od pierwszego VMBRA poprzez następujące po nim Animadversio na trzecim Insomnvs kończąc, odczuwa się narastające coraz to większe nagromadzenie negatywizmu, agresji, złości, które chcąc nie chcąc muszą eksplodować.
Choć w znacznej części powyższe numery składają się z szybszych partii perkusyjno-gitarowych i charakterystycznych krzycząco-wyjąco-płaczących, niezrozumiałych wokali, nie brakuje tam także nieco wolniejszych fragmentów. 
Instrumentalna Anomia to rzeczony krajobraz z sytuacji opisywanej w pierwszym zdaniu tej części recenzji.
Pozorny spokój pustki, która choć nie męczy jak walka z wiatrakami i daje swojaki oddech, to jednak 
jątrzy człowiecze wnętrze, nieprzyzwyczajone do nieodczuwania niczego.
Być może ta instrumentalna wstawka symbolizuje również płacz, który choć nie rozwiązuje ludzkich problemów, pomaga nieco pozbierać się do kupy.
Zamykające album Mersvs i Intrasitive znowu ciągną ku górze wykres opanowania oraz kontroli nad ciemniejszą stroną własnej osobowości, co oczywiście nie stanowi procesu łatwego, przyjemnego oraz jednostajnego - upadek, a także wzlot są nieodzowne.

źródło: metallum

Padłeś, powstań, padłeś, powstań

Omawianą płytę można w skrócie przedstawić jako samo życie.
Jakie jest, takie jest, ale jest.
Czasem coś musi pęknąć, by dać czemuś nowy początek.
Niezależnie od tego, że to co nastąpić ma, będzie w 100% takie same, jak było przed.
W imię wyznawanej i dla wielu słusznej, rozumnej filozofii wszystko albo nic, nawet, a raczej przede wszystkim wtedy, kiedy wszystko zawiera się w całym otaczającym i obecnym szeroko rozumianym negatywizmie.

------------------------------------------------------------------------------
Strony kapeli ( i o):
  • https://www.metal-archives.com/bands/Negative_or_Nothing/3540317185
  • https://negativeornothing.bandcamp.com
  • https://www.facebook.com/negativeornothing.non
  • https://www.instagram.com/negativeornothing/

niedziela, 17 stycznia 2021

Metal Strike Recenzuje #21 Concilium/Hexitium "Necrose Death Hunger" Putrid Cult

2021 rok i 21 odsłona recenzji przyniosła ze sobą nowość


Nigdy wcześniej bowiem na warsztat recenzencki Metal Strike nie trafił żaden split.
Owszem - słowo te padało wielokrotnie w kontekście przybliżania wcześniejszych/ innych dokonań poszczególnych kapel, lecz nigdy nie było tematem jakiejś głębszej refleksji pisanej.
Pierwsze szlaki tego typu wydawnictw na niniejszym blogu przecierają połączone siły portugalskich black metalowych załóg Concilium oraz Hexitium, które znajdują swoje ucieleśnienie w splicie zatytułowanym Necrose Death Hunger.
Na każdą z kapel, o których stosunkowo niewiele wiadomo przypadają po dwa kawałki "na głowę", łącznie składając się na prawie 25 minut grubo ciosanego, chaotycznego black death war metalu.
Wydawcą wyciągniętego wprost z najciemniejszych zakamarków podziemia materiału jest rodzimy Putrid Cult.
Miał on premierę 20 września ubiegłego roku.

źródło: metallum

Czasem okładka czy logówka dużo zdradza o materiale

Choć doświadczony niezliczoną liczbą przykładów dobry obyczaj nakazuje myśleć inaczej.
Ograniczająca się do czerwieni i czerni, mocno rozmyta, niewyraźna okładka splitu przedstawiająca kostuchę mknącą w nieznane z wiadomym zamiarem daje spory przekrój tego, czego można się spodziewać wrzucając NDH na odsłuch.
Po logosach obu formacji także - choć trudno wnosić o jakimkolwiek pozytywnym przekazie niesionym w przylpadku barbażyńskiej, krawej jatki, to jednak muza grana przez Hexitium jest w każdym razie w moim odczuciu bardziej przytłaczająca, depresyjna, zaś Concilium brutalniejsza i agresywniejsza, a co za tym idzie na swój niespotykany sposób "weselsza".

źródło: metallum

źródło: także metallum

Do meritum

Split otwiera Concilium za sprawą 8 minutowego Death Hunger oraz prawie 6 minutowego Ossurary Adoration.
Krótkie, choć dosyć klimatyczne intro pierwszego numeru niedługo potem przemienia się w jednostajną, pozbawioną jakichkolwiek przyspieszeń czy spowolnień naparzankę ze słyszalnymi daleko w tle równie nieokiełznanymi solówkami.
Drugi kawałek to dokładnie to samo, chociaż brakuje intra - zamiast tego jest dosyć popularna wstawka/motyw przestrojonej gitary.
Jeżeli mowa o Immolated by the Collosal Hate oraz The Burning Wells of the Underworld od Hexitium to oba numerom przyświeca ta sama wizja: zduszenia, zniszczenia, złamania chęci do życia na rzecz nieopisanej negacji wszechrzeczy oraz autodestruckji.
Cechą różniącą dokonania grup jest odczuwalny klimat i sposób produkcji - dźwiękowe jestestwo drugiej z kapel osadzone niejako w tubie/próżni/głuszy/całkowitej izolacji różni się znacznie od tradycyjnego przedstawiania niniejszej przestrzeni w muzyce metalowej, które jest nieco bliższe pierwszej.
Panowie z Concilium oraz Hexitiun na niniejszym splicie Necrose Death Hunger nie nagrali niczego przełomowego jeśli mowa o metalowej ekstremie - postanowili powiększyć i tak już liczny szereg czarcich pomiotów, dorzucając swoje trzy grosze.
Zarówno efektem wspólnej kolaboracji jak i wcześniejszymi autorskimi nagraniami.
Płyta oczywiście na stanie
z jakiegoś powodu tylko w tej rozdzielczości nie ma pikselozy
----------------------------------------------------------------------------
Linki:
https://www.metal-archives.com/bands/Concilium/3540459957
https://www.metal-archives.com/bands/Hexitium/3540471398
https://www.metal-archives.com/albums/Hexitium/Necrose_Death_Hunger/882907
https://www.youtube.com/watch?v=57NWqlMKv0A
 

piątek, 8 stycznia 2021

Metal Strike Recenzuje #20 DeathEpoch "Abysmal Invocation" (Putrid Cult)

Okrągły i pierwszy w nowym roku post zaczyna ciekawe plugastwo

Na warsztat recenzencki wjechał bowiem materiał będący efektem połączonych sił Lorda K. oraz Morgula, czyli jak można wywnioskować z tytułu posta black/deathowy DeathEpoch i debiutancki, limitowany do 500 sztuk długograj Abysmal Invocation.
Mająca swą premierę 6 października ubiegłego roku płyta trwa nieco 50 minut i liczy sobie 10 tracków (dwa covery - Bombenhagel Sodom oraz Ave Sathanas Acheron).
Album dostępny jest zarówno w wersji cyfrowej jak i na nośniku fizycznym (póki co tylko na CD).
Wydawcą jest Putrid Cult.

źródło: metallum

Album (niemalże) krok po kroku

Abysmal Invocation jest płytą stworzoną wedle ściśle określonego konceptu, wizji, z zachowaniem swoistego związku przyczynowo-skutkowego, jakiejś historii etc.
Zasługa w tym nie tylko powtarzających się jak mantra słów Abysmal Invocation i Genocide, przy których pojawia się stosowna numeracja, ale także zbliżona estetyka, która nie jest jak to czasami bywa na zasadzie kopiuj/wklej.
Cechą charakterystyczną jest wkomponowanie w war metalowy sznyt elementów ritual ambient oraz industrial noise, a czasami ograniczenie się do wymienionych (Abysmal Invocation, I Abysmal Invocation III).
Rolą tytułowej trylogii jest wprowadzenie/komentarz do treści niesionych ze sobą przez pięć numerów zatytułowanych Genocide.
Kto zna dokonania macierzystego projektu Lorda K. (Nekkrofukk) czy miał okazję/odwagę słyszeć przez krótką chwilę kanadyjskie Blasphemy, Revenge lub amerykańskich odpowiedników z Black Witchery ten wie, że nie otrzyma przyjemnych jak rurki z kremem dźwięków.
Szaleńcza perkusja, agresywne i chwytliwe riffy przeplatane epickimi, łamiącymi karki walcowatymi partami uzupełnione opętanymi wokalami traktującymi o zagładzie ludzkości.
O czym dokładnie traktują teksty utworów należy spytać twórców.
Wieńczące płytę covery to bezceremonialne uderzenie, będące kultem dla piewców wojny i zniszczenia.

źródło: metallum

Odsłuch stanowił dla mnie wyzwanie

I naprawdę sporo czasu minęło zanim zdołałem unieść ciężar tego materiału.
Czy to z powodu osobistego zwrotu ku klasykom, także lżejszym?
Czy z powodu braku zbytniego przekonania do industrialnych wstawek?
Czy brakiem adekwatnego do odsłuchu nihilistycznego, mizantropijnego feelingu?
Cholera wie.
Na pewno należy pochwalić twórców za odwagę i pomysł na płytę, której odsłuch jakieś wrażenie zawsze zostawi.
Jedni pokochają ją swymi czarnymi sercami bez pamięci, inni znienawidzą i najchętniej wyrzuciliby do śmietnika, a ci ostatni (do których sam się zaliczam) zostaną w stanie ambiwalencji, z wyczuwalną chęcią ponownego odsłuchu w bliżej nieokreślonym czasie.

-----------------------------------------------------------------------------
Więcej info o kapeli:
https://www.metal-archives.com/bands/DeathEpoch/3540467640
https://www.facebook.com/DeathEpoch
https://deathepoch.bandcamp.com