niedziela, 28 lutego 2021

Metal Strike Recenzuje #24 Sepulchral Cult "Immurement, Spirits And Graveyard Chants" (Putrid Cult)

Projekt, o którego przyszłych planach wiedziałem nieco wcześniej niż inni

I którego wcześniejsze dokonania były symbolicznie liznięte w jednej z odsłon zawieszonej serii postów.
Będąc zaciekawionym ciepłym (nieszczególnie przeze mnie podzielanym) odzewem części środowiska pomimo wcześniejszych, nieudanych prób, zmotywowałem się by ponownie zmierzyć się z materiałem mającym premierę 8 lutego i pierwszy raz od pewnego czasu coś napisać.
Ilość wydawniczych, rodzimych jak i zagranicznych nowości bywa dla wielu barierą nie do przeskoczenia, niejednokrotnie deprawując pozytywny stosunek względem czyjegoś artystycznego wysiłku.

źródło: metallum

Info i przegląd numeru po numerze 

Debiutancki, 29 minutowy album istniejącego od 2019 roku black/deathowego duetu naszych rodaków rozpoczyna kawałek Embodiment Of Fear.
Ciągnący się przez większość kawałka cholernie chwytliwy, utrzymany w średnim tempie riff kontrastuje z nieco szybszą perkusją i lekko anemicznym wokalem, spowijając całość starań gęstą, cmentarną mgłą.
Następnym, a zarazem najkrótszym numerem jest Different Paths, w którym wspominana nieprzejrzystość wydaje się być nieco przerzedzona, zaś całość miejscami zalatuje death'n rollem spod szyldu Entombed, niżeli black death metalem (sam temat koncepcji/brzmienia na płycie będzie poruszony nieco później), z tytułu czego zdaje się być znacznie lżejszy.
Rotting to track numer 3 na ISAGC, mocniejszy od poprzednika i znacznie bardziej powolny, upiorny, wręcz doomowy - momentami odrobinę zalatujący starszymi nagraniami Paradise Lost.
Ciekawie pod względem instrumentalnym (szczególnie jeśli mowa o perkusji) prezentuje się czwarte Contamination Of The Soul.
Nuta posiada więcej niż jeden riff, a jeśli mowa o wspominanych bębnach interesującą sprawą jest częste, wyraźne użycie talerzy (aczkolwiek delikatne).
Czynnikiem łączącym następujące po sobie Suffering, a także Apparition of a Dream jest porównywalna, słyszalna moc oraz nieodzowne, charakterystyczne dla tegoż albumu wokale.
Różni je natomiast wszystko inne - pierwszy z kawałków to nieoczywista jak na całość płyty chaotyczna i wyczekiwana zapewne przez wszystkich sieczka, która zdaje się jednak być całkowicie pod twórczą kontrolą, zaś drugi bogaty jest w zmiany tempa i wydaje się składać z dwóch części.
Po chwilowej, niepozornej pauzie niespodziewanie nadciąga instrumentalny, wściekły sztorm, który kończy się spokojnie - jest to również  najdłuższy z kawałków.
...To Disapear stanowi/jest zlepkiem/ esencją brzmienia wypracowanego na albumie - posępnego, zwalistego, zamglonego, pełnego kontrastów między wolnymi riffami i znacznie żywszą perkusją okraszonych charakterystycznym wokalem.
Co ciekawe - pierwszy i ostatni numer z albumu był umieszczony na debiutanckim demo duetu Choosing a Coffin.

źródło: metallum

Nieoczywista nieoczywistość, czyli opinia o płycie

Nie śledzę zbytnio współczesnych trendów panujących w ekstremalnym metalu i pomimo nieco innych muzycznych preferencji doceniam za prezentowaną przez muzyków różnorodność i szerokie horyzonty.
Surowa produkcja muzyki bogato inspirowanej nietyle stricte black, co raczej zdecydowanie doom oraz sludge metalem na pewno stanowi powiew świeżości (a raczej duszącej stęchlizny) na tle typowych blackdeathowych/ war metalowych prób anihilacji ludzkośći i idealnie komponuje się w cmentarną/trumienną aurę, którą panowie starali się wzbudzić swoimi staraniami.
Wspominany wielokrotnie wyżej nieco zbyt kruchy jak dla mnie wokal choć nie do końca do mnie trafia, koncepcyjnie pasuje do całości.
Prezentowany krzyko-growl wtrąca w kawałki element depresji, bólu, konwulsji - generalnie tematów bliskich kwestii umierania i podobnych.
Ocena: 4/5 
------------------------------------------------------------------------------
Sepulchral Cult w internecie:
https://www.metal-archives.com/bands/Sepulchral_Cult/3540470081
https://sepulchralcult.bandcamp.com          

wtorek, 2 lutego 2021

Metal Strike Recenzuje #23 Xificurk "1410"

Kolejna krótka w stosunkowo niedługim odstępie czasu od poprzedniej recka

Lecz nota bene chyba jedna z bardziej wyczekiwanych przeze mnie jak i zespół.
I nie mowa tu wcale o czekaniu, a bardziej o ciekawość czego się spodziewać.
Obadane przez sylwestrowo-noworoczną gorączkę wręcz ekspresowo portfolio kapeli, rzut oka na dorobek, skład, tematykę tekstów i pierwsza myśl: to może być coś ciekawego!
Bo choć postawa antagonistyczna względem wiary chrześcijańskiej przez lata przybierała różne formy opresjonowania, to jednak sam akt dewastowania kościołów nie był (opierając swe przypuszczenia na metallum) stricte tematem warstwy lirycznej.
Xificurk na swojej drugiej Ep-ce zatytułowanej 1410 jasno obiera sobie za cel wroga i w dosyć oryginalny sposób przechodzi od A do B.

źródło: metallum

O formacji 

Zespół czy raczej projekt tworzą od 2019 nasi dwaj rodacy, ukrywający się za pseudonimami Temira De Temirin (wokal, gitara, perkusja) oraz Sitre de Sitrin (bębny, bas i klawisze).
Poza 1410 mają jeszcze w dorobku Ep-kę 1.
4 utwory, 32 minuty muzy - tu wszystko jest jasne.
Materiał miał oficjalną premierę w ostatnią wigilię w wersji cyfrowej, choć jak można wyczytać na bandcampie, panowie zrealizowali go 10 kwietnia (tak by the way - można składać preorder przez profil wytwórni Void Wandere na kasety w limicie 50 sztuk).
Muzycznie Xificurk to black metalowa horda, choć jak sami twórcy się określają - grają blackest metal, odcinając się brzmieniowo od współczesnych trendów.
I choć nie jest to żadnym stopniu raw czy war black metal, co mogłyby zwiastować oryginalne, odważne, a może dla niektórych i zabawne/dziecinne/pozerskie określenie blackest metal, jakaś cząstka przeszłości została zachowana.


źródło: metallum

Cząstka przeszłości w utworach Xificurk i nie tylko

Główną cechą retro jest sposób prezentacji wokali, przypominający w pewnym stopniu dokonania słynnego norweskiego projektu na B z czasów Filosofem.
Otwierający numer Vilthaeen rozpoczyna łacińska, religijna fraza/zdanie/sentencja, po której następuje erupcja blastów i charakterystyczny dźwięk blackowych gitar.
Miejscami występują atmosferyczno-depresyjne przestoje, będą ciszą przed burzą.
Następny jest Durmak, który także jest miejscami złożoną kompozycją.
W spokojniejszych partiach tuż obok black, black deathowej perki i przejmujących chłodem riffów występuje klimatyczna, egzotyczna wstawka na instrumencie strunowym. 
Trzeci numer wydaje się, w każdym razie jak dla mnie, najbardziej surowy oraz klasyczny pod względem muzycznym.
Donabad trwa w najlepsze bez jakichś nienaturalnych udziwnień czy zmian temp, z chwili na chwilę brzmieniowo radykalizując się i przyspieszając.
Płytę zamyka Tasna, będąca zwieńczeniem brzmienia i stylu wypracowanego na mini wydawnictwie przez kapelę.
Utwór urywa się dosyć niespodziewanie i zbija słuchacza z pantałyku.

źródło: metallum

Epilog

Choć miałem nieco inne oczekiwania względem drugiej ep-ki panów z Xificurk, to jednak szanuje za pomysł na siebie oraz efekt końcowy.
Szybsze partie gitarowo-perkusyjne kupiły mnie w ciemno, zaś wokalno - instrumentalne eksperymenty pozostawiam bez żadnej oceny, gdyż nie jest to do końca mój typ.
Xificurk to po prostu kolejny projekt pokazujący szerokie spektrum różnorodności w dziedzinie warsztatowej jakim charakteryzuje się nurt w muzyce ekstremalnej zwanej black metalem w naszym pięknym kraju.
Być może gdyby twórcy poszli na całość w którymś z jednych przeciwległych biegunów tzn. klasyczną, prostą jak drut naparzankę lub niemożliwe do objęcia rozumem muzyczne dewagacje, płyta byłaby ciekawsza.
A tak to czuje się swoisty niedosyt, który jednak nie jest jakoś szczególnie nieodżałowany.
Ocena: 3,5-4/5
------------------------------------------------------------------------------
Linki kapeli:
  • https://www.metal-archives.com/bands/XificurK/3540466381
  • https://xificurk.bandcamp.com/album/1410
  • https://www.facebook.com/Xificurk.Official