Kolejna krótka w stosunkowo niedługim odstępie czasu od poprzedniej recka
Lecz nota bene chyba jedna z bardziej wyczekiwanych przeze mnie jak i zespół.
I nie mowa tu wcale o czekaniu, a bardziej o ciekawość czego się spodziewać.
Obadane przez sylwestrowo-noworoczną gorączkę wręcz ekspresowo portfolio kapeli, rzut oka na dorobek, skład, tematykę tekstów i pierwsza myśl: to może być coś ciekawego!
Bo choć postawa antagonistyczna względem wiary chrześcijańskiej przez lata przybierała różne formy opresjonowania, to jednak sam akt dewastowania kościołów nie był (opierając swe przypuszczenia na metallum) stricte tematem warstwy lirycznej.
Xificurk na swojej drugiej Ep-ce zatytułowanej 1410 jasno obiera sobie za cel wroga i w dosyć oryginalny sposób przechodzi od A do B.
źródło: metallum
O formacji
Zespół czy raczej projekt tworzą od 2019 nasi dwaj rodacy, ukrywający się za pseudonimami Temira De Temirin (wokal, gitara, perkusja) oraz Sitre de Sitrin (bębny, bas i klawisze).
Poza 1410 mają jeszcze w dorobku Ep-kę 1.
4 utwory, 32 minuty muzy - tu wszystko jest jasne.
Materiał miał oficjalną premierę w ostatnią wigilię w wersji cyfrowej, choć jak można wyczytać na bandcampie, panowie zrealizowali go 10 kwietnia (tak by the way - można składać preorder przez profil wytwórni Void Wandere na kasety w limicie 50 sztuk).
Muzycznie Xificurk to black metalowa horda, choć jak sami twórcy się określają - grają blackest metal, odcinając się brzmieniowo od współczesnych trendów.
I choć nie jest to żadnym stopniu raw czy war black metal, co mogłyby zwiastować oryginalne, odważne, a może dla niektórych i zabawne/dziecinne/pozerskie określenie blackest metal, jakaś cząstka przeszłości została zachowana.
źródło: metallum
Cząstka przeszłości w utworach Xificurk i nie tylko
Główną cechą retro jest sposób prezentacji wokali, przypominający w pewnym stopniu dokonania słynnego norweskiego projektu na B z czasów Filosofem.
Otwierający numer Vilthaeen rozpoczyna łacińska, religijna fraza/zdanie/sentencja, po której następuje erupcja blastów i charakterystyczny dźwięk blackowych gitar.
Miejscami występują atmosferyczno-depresyjne przestoje, będą ciszą przed burzą.
Następny jest Durmak, który także jest miejscami złożoną kompozycją.
W spokojniejszych partiach tuż obok black, black deathowej perki i przejmujących chłodem riffów występuje klimatyczna, egzotyczna wstawka na instrumencie strunowym.
Trzeci numer wydaje się, w każdym razie jak dla mnie, najbardziej surowy oraz klasyczny pod względem muzycznym.
Donabad trwa w najlepsze bez jakichś nienaturalnych udziwnień czy zmian temp, z chwili na chwilę brzmieniowo radykalizując się i przyspieszając.
Płytę zamyka Tasna, będąca zwieńczeniem brzmienia i stylu wypracowanego na mini wydawnictwie przez kapelę.
Utwór urywa się dosyć niespodziewanie i zbija słuchacza z pantałyku.
źródło: metallum
Epilog
Choć miałem nieco inne oczekiwania względem drugiej ep-ki panów z Xificurk, to jednak szanuje za pomysł na siebie oraz efekt końcowy.
Szybsze partie gitarowo-perkusyjne kupiły mnie w ciemno, zaś wokalno - instrumentalne eksperymenty pozostawiam bez żadnej oceny, gdyż nie jest to do końca mój typ.
Xificurk to po prostu kolejny projekt pokazujący szerokie spektrum różnorodności w dziedzinie warsztatowej jakim charakteryzuje się nurt w muzyce ekstremalnej zwanej black metalem w naszym pięknym kraju.
Być może gdyby twórcy poszli na całość w którymś z jednych przeciwległych biegunów tzn. klasyczną, prostą jak drut naparzankę lub niemożliwe do objęcia rozumem muzyczne dewagacje, płyta byłaby ciekawsza.
A tak to czuje się swoisty niedosyt, który jednak nie jest jakoś szczególnie nieodżałowany.
Ocena: 3,5-4/5
------------------------------------------------------------------------------
Linki kapeli:
- https://www.metal-archives.com/bands/XificurK/3540466381
- https://xificurk.bandcamp.com/album/1410
- https://www.facebook.com/Xificurk.Official
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz