Niedługo minąłby rok od ostatniej recenzji muzy w podobnym duchu jak tej w poniżej
Być może do dzielenia się wrażeniami związanymi konkretnie z tym materiałem doszłoby nieco/znacznie później lub w ogóle ten proceder nie miałby miejsca, gdyby nie niespodziewane zaobserwowanie fp przez kapelę.
Premiera mająca miejsce kilka dni temu, pochlebna opinia części znajomych oraz zgoła odmienne zdanie osób niezależnych, katowanie ostatnimi czasy w znacznej mierze wszelakiej maści heavy/speed/power metalu, a przede wszystkim chęć promocji i wsparcie młodych twórców - szybka piłka.
Przed Wami debiutancka ep-ka Säcrificer.
źródło: metallum
Sylwetka kapeli i zawartość ep-ki
Za rok powstania kwartetu uznaje się 2019, zaś za miejsce historyczną stolicę Podhala - Nowy Targ.
W skład kapeli wchodzą muzycy znani z występów m.in w heavy metalowym Roadhog czy deathowym Aries Vehemens.
Ep-ka miała premierę na bandcampie w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, a dokładniej 21 marca.
Trwa nieco ponad 20 minut i liczy sobie 4 autorskie kompozycje oraz cover jednego z utworów legendarnego Bathory.
I to tyle jeśli chodzi o metryczkę.
The First Offering otwiera najdłuższy z kawałków wdzięcznie zatytułowany Speed Metal Hell.
Utwór rozpoczyna się trwającą kilkadziesiąt sekund zagrywką-prologiem, która przypadnie z pewnością wszystkim fanom takiego grania do gustu.
W dalszej części numeru mamy do czynienia z chwytliwymi riffami w tempie adekwatnym dla speed metalu, szybką pozbawioną większej filozofii perkusją oraz wokalem z ciekawą jak na krajowe warunki manierą, która kontrastuje nieco z muzyką i może nieco drażnić w uszy.
Charakterystyczne dla tego nurtu wsparcie wokalne ma miejsce w odpowiednich momentach, dodając kompozycji większego wyrazu oraz mocy.
Zdecydowanie żywszym od poprzedniego utworu, witającym na wstępie konkretną solówką (z takową spotykamy się także w dalszej części numeru) jest Queen Of Sin.
Wypracowany przez starania muzyków efekt końcowy tworzy w miarę spójną całość - tyczy się to także zagadnienia wokalu, który zarówno w odniesieniu do poszczególnych numerów jak i całości budzi uczucia ambiwalentne, choć nie powinien być to czynnik nadrzędny przy ocenie (więcej będzie niżej).
Po prostu ograniczenie prób wyciągania wyższych partii wychodzi numerowi zdecydowanie na dobre.
Bad to The Bone to trzeci track na ep-ce.
Klimat utworu, w odróżnieniu od pozostałych, oscylujących tematycznie wokół (jakkolwiek to niemądrze brzmi) ciemniejszych zagadnień jest zdecydowanie bardziej lekki.
Choć moim zdaniem o tematach bliskich subkulturze kataniarzy trzeba umieć zagrać i zaśpiewać by miało to swój autentyczny imprezowo-koncertowo-awanturniczy urok, aniżeli było tandetną zapchaj dziurą z family content w tle, to kwartetowi z Nowego Targu się to udało.
Fakt - więcej w odsłuchu barowej/garażowej koleżeńskiej atmosfery z jajem/przekąsem/dystansem do siebie i świata niżeli podlanej litrami alkoholu mniej lub bardziej uzasadnionej antypozerskiej i antyreligijnej przemocy w stylu ochlejusów z Gehennah, lecz w żadnym wypadku nie jest to żaden minus.
Mówiąc w skrócie - fajny, chwytliwy numer.
A jeśli bijemy do Szwecji, to czwartym, przedostatnim trackiem na TFO jest cover legendarnego Bathory, a konkretniej kawałek Sacrifice.
Już sama próba zmierzenia się z repertuarem takiej ikony metalu zasługuje bez względu na efekt końcowy na uznanie.
Szczególnie, że to chyba pierwsza znana mi wersja tego numeruw odsłonie z pogranicza hm i sm.
Chociaż nazwa formacji w pewien sposób zobowiązuje do pojawienia się na trackliście jakiejś nuty o takim/podobnym tytule, nie wiem czy nie bliższą /bardziej bezpieczną opcją byłoby coverowanie nuty z drugiej płyty Venom zatytułowanej identycznie.
W grze/wokalach obu zespołów ten punkowo-motorheadowski fundament przewija się aż nadto wyraźnie, czego nie można powiedzieć o wczesnej działalności Quorthona i spółki.
Pod względem instrumentalnym cover jest jak najbardziej w porządku - wszystko zostało zagrane tak jak należy, tylko, że w speed metalowej stylistyce.
Próby wyciągnięcia wyższych, może nieco bardziej, jakby to powiedzieć jeansowych partii wokalnych stoją w skrajnej opozycji do mrocznych siarczystych wyziewów z oryginału, co nie każdemu może się podobać, a dla wielu stanowić może profanację.
Istnieje wiele lepszych wykonań tegoż tracku, ale analogicznie podobnie jest w drugą stronę, więc bez względu na subiektywne odczucia, po prostu fajnie, że zepół spróbował wyjść ze swojej strefy komfortu.
Album kończy Coven Of The Dead -speed metalowy, agresywny strzał, za który można polubić chłopaków.
Utwór jest nieco bardziej złożony - nie brakuje w nim chwytliwych riffów, połączonych głosów wokalisty i reszty zespołu we właściwych momentach, zmiennej perkusji czy solówek będących pokazem umiejętności.
Próby zaśpiewania wyżej ze skutkiem takim a nie innym nie stanowią już dla słuchacza jakiegoś problemu - mnie tutaj to absolutnie nie przeszkadza.
źródło: metallum
Kilka słów na koniec
Zespół, którego materiał miałem okazję wziąć na warsztat w tej odsłonie recenzji na pewno różni się nieco od pozostałych w tym klimacie na krajowym podwórku, głównie za sprawą wałkowanej do znudzenia kwestii wokalu oraz ambiwalentnych/krytycznych odczuć odbiorców.
Przebywając dłuższy czas/poznając stopniowo coraz to nowszych ludzi w danym towarzystwie czy będąc kompletnie na odrzucie, trudno uczynić wiarygodną opinią możliwie najbardziej obiektywne podejście do subiektywnego gustu.
Bycie hejterem lizusem, lub co gorsza chorągiewką nigdy nie popłaca, choć profity niejednokrotnie przewyższają moralne staty.
Przechodząc jednak do meritum - w muzie słuchać dużo garażu, zaś mix oraz mastering czyni materiał dosyć surowym i oldskulowym.
Odsłuch przeniósł mnie kilka lat wstecz - co prawda przede wszystkim z powodów prywatnych, koncertowych wspominek oraz po prostu luźnych czasów piwka pod chmurką.
Słychać, że chłopakom granie sprawia przyjemność i świadomie czynią to, co robią.
Kawałki są chwytliwe, chociaż mogłyby mieć w moim odczuciu więcej mocy i być bardziej dynamiczne.
Kłopotliwą dla mnie kwestią pozostaje ocena wokalu, który część oceniłaby po prostu określeniem "chujowy".
Na pewno jest to coś osobliwego, co zawsze bez względu na efekt końcowy można, a raczej należy pochwalić.
Ocena: 3,5/5
-----------------------------------------------------------------------------
Kapela w internecie:
- https://www.metal-archives.com/bands/Säcrificer/3540484988
- https://www.facebook.com/sacrificerband
- https://scrificer.bandcamp.com/releases?fbclid=IwAR0LDy2UdO9iINgDcfqFYD_ZGy2UEXKUEkQ1hGmZ-qvGGUOpEP3JR2obAr8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz