niedziela, 26 lipca 2020

Piwniczne Widziała - czyli co słychać w undergroundzie #3

Po nieplanowanej przerwie powrót przeglądu dokonań rodzimych kapel


W tej odsłonie kilka słów o ubiegłorocznych dokonaniach takich formacji jak Boltcrown, Azels Mountain, Black Hosts, Nyctophilia, a także Haunted Cenotaph (także rozstrzał stylistyczny dość szeroki).



Boltcrown - Darkness Calling


Na pierwszy ogień kapela ze stolicy i ich debiutancki album z października 2019 roku.
Istniejąca w latach 2013 - 2019 (tak, chłopaki po wydaniu albumu zwinęli manatki) formacja ma w dorobku poza omawianym długograjem epkę Reign Of The Damned, która ujrzała światło dzienne pięć lat wcześniej (tj w 2014)
Muza Boltcrown to mix heavy o speed metalu, także o smętach można zapomnieć.
Darkness Calling liczy sobie prawie 33 minuty i 7 autorskich kawałków + cover Kata (Czarne Zastępy).
Słychać, że utwory nagrane zostały z dużym zaangażowaniem - szybko, energicznie, zaś wokalista w pełni wykorzystał swój potencjał.
Szkoda, że zespół zdecydował się na tworzenie utworów w języku angielskim, bo cover legendy polskiego metalu wyszedł im wyjątkowo dobrze - klimat został utrzymany.
Szczerze to wątpię, żeby zebrali się do kupy i powrócili, a naprawdę szkoda.

źródło: metallum

Media społecznościowe:
https://www.metal-archives.com/bands/Boltcrown/3540390376
https://www.facebook.com/boltcrownband/
https://www.youtube.com/watch?v=xJu_h911iZs


Azels Mountain - Wieczny Sen

Istniejąca od 2013 pagan black metalowa horda z Dolnego Śląska.
Wieczny Sen to trzecie wydawnictwo, a drugi pełny album w dorobku zespołu.
Zarówno omawiany jak i wydana wcześniej Góra Milczenia ukazała się nakładem Werewolf Promotion. 
Płyta liczy sobie 7 autorskich numerów, a także cover ikony pagan black metalu - norweskiego Enslaved (Allfadr Odin), dając łącznie nieco ponad 43 minuty grania.
Kawałki są klimatyczne - nie brakuje zarówno szybkiej, brutalnej naparzanki jak i wolniejszych, epickich, momentów podczas których można się zreflektować. 
Wielkie uznanie za tworzenie liryk w rodzimym języku oraz poruszanie tematów bliskich rodzimej wierze i uderzaniu w chrześcijańską zarazę.
Jestem ciekawy kolejnego wydawnictwa świdnicko-wrocławskiej załogi.

źródło: metallum

Media społecznościowe:


Black Hosts - Times Of Eternal Torture

Tych panów młodszemu pokoleniu kuców raczej nie trzeba przedstawiać.
Banda buraków ze Śląska łojąca oldskulowy thrash w klimatach niemieckich Violent Force czy Living Death dająca upust swojej agresji nieprzerwanie od 2017 roku.
Wychodząc w końcu z piwnicy udało im się własnymi siłami wydać pod koniec ubiegłego roku całkiem przyjemnie brzmiącą płytę.
10 kawałków daje nieco ponad 33 minuty grania.
Co można im zarzucić w kontekście płyty (tj nieco bardziej płaskie brzmienie w porównaniu z demówkami), można im wybaczyć przychodząc i oglądając ich na żywo - jest to bowiem koncertowa petarda, siejąca spustoszenie w ludziach niczym granat odłamkowy.
Z tego co obiło mi się o uszy, mają w planach czymś uderzyć, ale kiedy to nastąpi, nie mam bladego pojęcia.

źródło: metallum

Media społecznościowe:

Nyctophilia - Bezdeń

Zapewne ten zespół, a raczej projekt jest znany/kojarzony wśród czytelników tego bloga, lecz ja o jego istnieniu dowiedziałem się dopiero niedawno.
Istniejący od 2014 roku jednoosobowy hord wykonujący atmospheric/depressive black metal może pochwalić się dość bogatą dyskografią - omawiany Bezdeń to piąty pełniak, poza nim naliczyć można dwie ep-ki, niezliczoną ilość singli i demówek (najnowsza wyszła w czerwcu tego roku, ale zdecydowałem się poświęcić  innemu wydawnictwu).
Taki rodzaj bm to muza, którą można lubić lub nie, lecz nie można twórcy odmówić uznania za warsztat instrumentalno-wokalny.
5 utworów oraz outro dających łącznie 32 minuty materiału naprawdę mogą się podobać.
Muzyka z duszą, klimat bliski egzystencjalnym wędrówkom wgłąb siebie, podróżom w las oraz podobnym przedsięwzięciom.

źródło: metallum


Media społecznościowe:


Haunted Cenotaph - Haunted Cenotaph

Omawianym materiałem w normalnych okolicznościach byłby tegoroczny Abyssal Menace, lecz tylko dwa spośród siedmiu dostępnych skłaniają do przypomnienia sobie zeszłorocznej ep-ki działającego od 3 lat kwartetu z Rzeszowa.
Death doomowy walec, a raczej zwalisty, ciężki i obskurny kloc moloch, jakim muzycznie jest Haunted Cenotaph wypuścił w zeszłym roku naprawdę srogi materiał.  
Intro i cztery numery trwają łącznie nieco ponad 26 minut, choć można odnieść wrażenie, że nigdy się nie skończą (ku uciesze lub na nieszczęście słuchającego).
Płyta ukazała się nakładem Fallen Temple.
Mając w pamięci jeszcze wcześniejszy, pierwszy materiał (Nightmares From Beyond) oraz dwa dostępne kawałki z Abyssal Menace jestem spokojny o formę Rzeszowian i mimo nieco innych gustów czekam na pełną możliwość odsłuchu.

źródło: metallum

Media społecznościowe:


wtorek, 14 lipca 2020

Metal Strike Recenzuje #13 - Vermisst "Zmierzch Stalowej Ciemności" (Fallen Temple)

Ostatnie, szersze recenzje poświęcone były zespołom zagranicznym

Choć określenie "orientalnym", "egzotycznym", powinien być bardziej odpowiedni - zarówno do Ameryki Południowej jak i do Azji jest z naszego kraju daleko.
Dzisiaj znów pora na przyjrzenie się dokonaniom rodzimej sceny, a dokładniej nowościom w niszy black metalowej.
Niech nie zwodzi, ani nie zniechęca Was tytuł budzący skojarzenia z "ostrym cieniem mgły", gdyż liczy się to 
Przed Wami tegoroczna Ep-ka poznańskiego Vermisst zatytułowaną Zmierzch Stalowej Ciemności.


Zespół i album

Grupa powstała 2 lata temu w stolicy Wielkopolski.
Od samego początku kapelę tworzy trio w składzie: Belath (wokal), Vorghast (wiosło) oraz Kvalvaag (keyboard, bas; warto tu zaznaczyć, że ostatni jest norweskim muzykiem aktywnym na tamtejszej scenie, co przekłada się bezpośrednio nie tylko na brzmienie kapeli, ale również tytuły utworów).
Poza omawianym  mcd mają na swoim koncie dwie demówki oraz split z ubiegłego roku.
Muzyka sygnowana szyldem Vermisst  budzi silne skojarzenia z dokonaniami takich grup jak norweskie Satyricon czy Kvist.
Wydawnictwo liczy sobie 5 numerów (w tym intro oraz outro), łącznie dając ponad 24 minuty  materiału.
Miało premierę w styczniu.
Lista utworów:
  1. Morkelokk
  2. Czas chtonicznej zemsty
  3. Zamarznięte płomienie mizantropii
  4. W pozagrobowej przestrzeni
  5. Det skjulte



Ocena zawartości muzycznej

Vemisst oraz ich Zmierzch Stalowej Ciemności oddaje klimat norweskiej sceny.
Tajemniczą, mroźną aurę, również ludzkiej egzystencji, dalekiej od rzeczywistości.
Być może odczucia towarzyszące odsłuchowi nabrałyby jeszcze bardziej na sile w moim przypadku wówczas, gdybyśmy mieli późną jesień lub zimę, aniżeli środek lata, lecz i tak nie jest źle.
Poza wymienionymi wcześniej dwoma norweskimi kapelami tekstowo można dostrzec podobieństwo do polskiej Mgły czy Zmory.
Na plus zasługuje z pewnością tworzenie tekstów w języku rodzimym.
Uważam, że w zespole drzemie potencjał, lecz czy uda im się wybić gdzieś ponad niezliczoną ilość rodzimych kapel, trudno mi stwierdzić (ze wskazaniem na nie).
Mogą jednak próbować.


Info o kapeli można znaleźć poniżej:

czwartek, 9 lipca 2020

Piwniczne Widziała - czyli co słychać w undergoundzie #2

Ostatni post spotkał się ze sporym zainteresowaniem na stronie


Cieszy mnie to niezmiernie.
Bez zbędnego przedłużania - lecimy dalej z kolejnymi kapelami wartymi sprawdzenia!


Night Lord - Tapes From Hell

Nadszedł czas na heavy metalowe uderzenie prosto z Kujaw, a dokładniej z Inowrocławia.
Istniejący od 2017 roku Night Lord ma w swoim dorobku na ten moment demo oraz singla, który jest tematem niniejszej zajawki.
Intro oraz dwa chwytliwe utwory (tj. Power Of The Night oraz Spirit From Hell) dają łącznie nieco ponad 8 minut energetycznego grania.
Tapes From Hell ukazało się póki co niestety w wersji cyfrowej (a w każdym razie tyle mi wiadomo) dnia 18 maja 2019 roku.
A szkoda, bo choć bardzo krótki materiał to bardzo przyjemnie się tego słucha i można potupać nóżką.

w lepszej jakości nie znalazłem 
źródło: metallum

Night Lord w mediach społecznościowych:


Nuclearwinter - Total Apocalypse

Zespół podesłany przez znajomego.
Wiele jest kapel, które swoim stylem gry i poruszanymi tematami nawiązują do twórczości bogów z niemieckiego Sodom, lecz częściej widoczne jest to w słowach w jaki przedstawia się zespół, aniżeli muzycznie (a jeżeli już są słyszalne jakieś analogie, to przede wszystkim w klimacie In The Sign Of Evil czy Obsessed By Cruelty)
Muzyczną esencję uchwycić potrafią niemalże w skali 1 do 1 nieliczne kapele - do tego grona można zaliczyć siedleckie Nuclearwinter (wprost nawiązujące nazwą do otwieracza Persecution Mania).
Klimat wymienionego w nawiasie albumu czy wydanego w 2001 roku M16 udało się tej pochodzącej od 2016 roku grupie utrzymać i wskrzesić na nowo.
Wydana w drugiej połowie czerwca Ep-ka zawiera cztery utwory i liczy sobie łącznie ponad 18 minut.
Choć data urodzenia w dowodzie może sytuować Panów z Nuclearwinter jako muzycznych dziadków, to jednak potrafią lepiej w mital aniżeli wielu zarozumiałych młodzików.
Słychać, że chce im się grać i lubią to co robią.


źródło: metallum

Nuclearwinter w mediach społecznościowych:

Sepulchral Cult - Choosing Coffin

Kolejny materiał nadesłany przez dobrego znajomego.
Tak naprawdę niewiele wiadomo o tej hordzie poza tym, że grają blackened death metal, jest ich dwóch (kryją się pod literami M - wokal i gitara oraz K - perkusja) i mają na koncie demo/epkę trwającą nieco ponad 6 minut.
Choosing Coffin liczy sobie dwa kawałki (Embodiment By Fear oraz ...to Dissapear), a swoją premierę miała na platofmie bandcamp pod koniec czerwca bieżącego roku.
Całość materiału niemal idealnie współgra z grafiką oraz tytułami utworów - są one nader surowe i niepokojące (duża zasługa w tym wokalu, który miejscami brzmi jakby się dławił/dusił).
Krążą bardzo ciche i niepotwierdzone pogłoski o jakichś poważniejszych krokach wydawniczych względem Sepulchral Cult, ale ile w tym prawdy - zapewne dowiemy się w przyszłości.

źródło: metallum

Sepulchral Cult w internecie:
https://www.metal-archives.com/bands/Sepulchral_Cult/3540470081
https://sepulchralcult.bandcamp.com/releases?fbclid=IwAR03ZvwrWsa-tu1rluPHpXy712ibRxXSavIouivuUiG6SK3-IoBBN-i6-8g


Vaginal Cum - Fuck The Catholic Civilisation 

Czyli istniejący od 2019 roku duet z Wodzisławia Śląskiego, w którego skład wchodzi znany z występów w Raging Death, Intoxicated czy Testerze Gier - Dave Butcher.
Mający swoją premierę na początku czerwca pełniak liczy sobie intro oraz 7 utworów, dając łącznie 16 minut materiału (co jak na death metalowe/grindcore'owe naparzanie to i tak troszkę za długo - mam tu na myśli stosunek ilości utworów do całkowitego trwania wydawnictwa).
Wydany nakładem młodego labelu Brutal Sound Productions debiut VC zawiera w sobie wszystko to, za co ludzie kochają mieszankę dm z grindcorem i pokrewnymi stylami - bezpośredniość w testach mniej lub bardziej niewyraźnie wykrzyczanych, mocarną choć brzmiącą nieco plastikowo perkę, a także chwytliwe riffy zapowiadające rozczłonkowanie słuchającego, a także miejscami dozę humoru.   
Od niedawna F.T.C.C można nabyć na fizycznych nośnikach - cd oraz kasecie.
Liczę na ostanie się kilku sztuk na którymś nośniku, gdyż nie wykluczam zakupu w nieodległej przyszłości.


źródło: metallum

Kapela w mediach społecznościowych:
https://www.metal-archives.com/bands/Vaginal_Cum/3540465956
https://www.facebook.com/vagcum/
https://www.youtube.com/watch?v=S0zM5AkgZ0U


Pandemic - Where The Devil Says Goodnite

Na koniec dzisiejszej odsłony Piwnicznych Widziadeł kierujemy swoją uwagę na dawną stolicę Polski - Kraków oraz na znaną i lubianą przez wielu adeptów metalu thrashową formację Pandemic.
Przez te 5 lat działania kapeli, wiele się w niej wydarzyło, także złego - chyba nie ma potrzeby rozdrapywać niezagojonej blizny, jaką stała się będąca delikatnym dla wszystkim tematem śmierć gitarzysty Sebastiana Wikara ps. Sharp. 
Mimo tak kolosalnej straty dla zespołu jak i metalowego środowiska, panowie nie poddali się i po półtorarocznej przerwie i  powrócili z singlem, którego premiera miała miejsce pod koniec stycznia tego roku. 
Where The Devil Says Goodnite stylistycznie utrzymany jest w klimacie pochodzącej we wrześniu 2018 roku ep-ki Deaf Nite.
Oznacza to tyle, że słuchacz ma do czynienia z chwytliwym, fajnie zagranym thrashem na bardzo przyzwoitym poziomie.
Śmiem twierdzić, że kompozycyjnie kapela się rozwinęła (choć na podstawie tak krótkiego materiału trudno jednoznacznie orzec).
Single często (jak nie zawsze) są zapowiedzią jakiegoś grubszego materiału, także miejmy nadzieję, że i tak będzie w tym wypadku.
Bo serio przyjemnie się tego słucha, a i sam zespół tworzą bardzo pozytywni ludzie.  


Rzecz jasna podsyłam info o kapeli, singlu itd:

środa, 8 lipca 2020

Metal Strike Recenzuje #12 - Veneration "Thy Infernal" (Fallen Temple)

Kolejna orientalna wrzuta na blogu

Tym razem jednak kierujemy się na daleki Wschód, a mianowicie do czwartego najbardziej zaludnionego kraju na świecie, czyli Indonezji.
Przyznam bez bicia, że azjatycka scena metalowa nie jest przeze mnie szczególnie znana i mogę na palcach jednej ręki (no może dwóch) policzyć kapele, które kojarzę z tamtym regionem.
Loudness, Sabbat, Abigail, Barbatos, Sigh, Metalucifer, Impiety, Pathogen, Nocturnal Damnation - te kilka kapel przychodzi mi do głowy jeśli pomyślę o tym największym kontynencie.
Żaden z wymienionych wyżej zespołów nie pochodzi jednak z Indonezji - przemawia to za stwierdzeniem, że tamtejsza (tj indonezyjska) metalowa scena bez względu na wykonywany przez formacje genre to kwintesencja undergroundu.
Dzięki rodzimemu Fallen Temple miałem okazję poznać nieco tamtejsze metalowe realia, a dokładniej niejaką black metalową hordę Veneration oraz ich materiał zatytułowany Thy Infernal 



Informacje o kapeli i płycie

Tak naprawdę bardzo niewiele wiadomo o kapeli Veneration.
Wśród członków wymienionych na Metal Archives widnieje jedynie kojarzony z występów w death metalowym Incinerated gość o inicjałach YF.
Jak jednak można zauważyć na promującej kapele ulotce od FT, wśród ciemności z odwróconym krzyżem i jakimiś grabiami paraduje trzech gości.
O samej płycie można powiedzieć tylko tyle, że liczy sobie 5 kawałków dających łącznie nieco ponad 20 minut black metalowego grania.
Thy Infernal ukazała się nakładem wspomnianego Fallen Temple dnia 1 marca tego roku na cd.
Lista utworów prezentuje się następująco:
  1. Infernal Khaozz
  2. Infernal Damnation
  3. Infernal Pandemonium
  4. Infernal Wraath
  5. Infernal Reich
wspominana nieco wyżej ulotka prezentująca skład kapeli Veneration

Ocena muzyczna wydawnictwa

Veneration i ich debiutancka EP-ka Thy Infernal to prosty i osadzony w realiach pierwszej i drugiej fali black metal.
Muzyka grana przez zespół nie jest w żaden sposób przełomowa, aczkolwiek nawet przyjemnie się jej słucha.
Zespół brzmieniowo osadzony jest jak to bywa wśród wielu black metalowych projektów w realiach piwnicy.
Są momenty w których riffy mogą zapowiadać potężniejsze uderzenie i zmieść z powierzchni Ziemi, lecz niestety tak się nie dzieje.
Miejscami kompozycje są nieco przygnębiające.
Co więcej napisać - poprawnie zagrany black metal bez żadnych fajerwerków, który z pewnością znajdzie swoich amatorów.
Abstrahując na chwilę od muzyki - na uwagę zasługuje okładka budząca skojarzenia z demówkami greckiego Rotting Christ czy dwoma pierwszymi krążkami Gorgoroth.
Być może podążanie śladami pierwszej z wymienionych kapel i doszukiwanie się jakichś nawet minimalnych podobieństw jest drogą do przekonania się do indonezyjskiego Veneration.

Granie kapeli można obczaić pod tym linkiem:

niedziela, 5 lipca 2020

Piwniczne Widziadła - czyli co słychać w undergroundzie #1

Pierwsza odsłona nowego cyklu na blogu


Czyli pokrótce przegląd wydawniczy możliwie nowych materiałów nieznanych szerszej publiczności rodzimych kapel.
Demówki, epki i pełniaki - nabyte fizycznie, podesłane przez kapele/labele/znajomych również w formie plików, znalezione w sieci.
Do zapoznania się przez czytelnika.
Black, death, thrash, heavy, pochodne oraz szereg innych


Kompilacja Tyrani Piekieł - Tyrants Of Hell Vol I

Wbrew temu co może kojarzyć tytuł, nie jest to żadna kompilacja wczesnych nagrań olsztyńskiego Vadera (choć rzecz jasna może nawiązywać/nawiązuje bezpośrednio do numeru z Live In Decay), choć lubujący łomot także nie powinni czuć się oszukani ani zawiedzeni.
Niemieckie Destruktion Records w porozumieniu z rodzimymi  First Wave Only i Fukk Records  wydało nieco ponad miesiąc temu składankę, na której znajduje się łącznie 14 hord polskiego black/death/thrashowego podziemia.
Kapele już z jakimś stażem i/lub renomą, zarówno istniejące oraz te, które z jakichś powodów nie przetrwały próby czasu.
Bestiality, Black Hosts, Armagh, Devilpriest, Raging Death, Torpor, Vengeance, Moloch Letalis, Hellcurse, Necromanzer, Abuser, Gallower, Butchery, Magog - pełna lista wykonawców z niniejszej składance.
Ukazał się Vol I, więc liczę  przynajmniej jeszcze na Vol II.


Taśmę można obczaić tutaj (fizycznie w Polsce najprędzej idzie dostać pisząc do wymienionych rodzimych kapel):
  

Frightful - Astral Freeze

Kapelą idącą na pierwszy ogień jest gdańskie deathmetalowe Frightful i ich demówka z zeszłego roku czyli Astral Freeze.
Tworzone przez chłopaków grających równolegle w Pandemic Outbreak czy Gravelord istnieje od 2016 roku i ma całkiem bogatą (w każdym razie porównując do omawianych później formacji) dyskografię (muzycznie nieco też się różni).
W dorobku Frightful są dwie epki (Born After Burial z 2017 i Cannibalistic Rites z 2018) split Sardinia/ Polish Alliance (także z 2018) oraz omawiana demówka.
Wydana w liczbie 30 sztuk przez Sign Of Evil Productions liczy sobie nieco mniej niż 12 minut i zawiera dwa autorskie kawałki, a także cover szwedzkiego Dissection (mianowicie numeru Son of the Mourning).
Typom lubującym się w oldskulowym death metalu demko oraz wcześniejsze materiały na pewno przypadną do gustu.
Słyszałem, że koncertowo radzą sobie bardzo dobrze - liczę na urwanie nóg przy samej dupie, jak to może być w ich tekstach.



Frightful w necie:


Torpor - Burning Realms

Materiał może nie nowy, bo wydany dwa lata temu w kwietniu, natomiast myślę, że zespół sam w sobie warty poznania.
Istniejąca od jakiegoś czasu kapela ze Stolicy, tworzona przez chłopaków działających w innych warszawskich formacjach: Armagh oraz Necromanzer.
Burning Realms to singiel, na którym znajdują się dwa numery: tytułowy, a także Behold the Spell of Black Fortress.
Całość trwa dokładnie 9:28.
Wydania podjęło się przyjazne wielu młodym kapelom First Wave Only.
Nakład Burning Realms to 50 sztuk (ja nabyłem kopię nr 34).
Muzykę zawartą na tym króciutkim materiale można określić (nie ubliżając nikomu rzecz jasna) jako solidny black metal bez jakichś fajerwerków.
Utwory prezentują umiarkowane tempo, są momenty nieco wolniejsze, w których blastów nie ma.
Brzmienie/klimat kawałków jest na ogół szorstki, miejscami przygnębiający - szczególnie jest to słyszalne w drugiej połowie Behold the Spell..., budzącym delikatne skojarzenia ze szwedzkim Dissection lub raczej zespołami grającymi depressive black metal. 
Zespół traktuje w tekstach o czarnej magii oraz terrorze, także lekkim zaskoczeniem jest dobór tempa gry do prezentowanych treści.
Być może dzięki takiemu nieoczywistemu połączeniu słuchacz ma ochotę na więcej. 
Czy Torpor coś jeszcze nagra? 
Krążą pogłoski, że owszem, ale szczegółów brak.


Torpor w mediach społecznościowych:
Wydane pod koniec maja nakładem Sign of Evil Productions  w ścisłym limicie 30 sztuk demo łódzkiej kapeli.
Istniejące od 2019 roku trio, w którym udziela się m.in znany z Butchery Vic Witchburner, tworzy muzę będącą mieszankę black, thrashu oraz punka.
Cztery kawałki tj. Total Slaughter, Rock 'N' Roll From Hell, Satanik Kommando oraz Raids Of Blashpemy dają prawie 15 minut.
Jak to bywa w przypadku takich połączeń, esteci prędzej zejdą na zawał, niżeli dotrwają do końca, a lubujący się w starym stylu znajdą materiał, których teksty będą podśpiewywać (lepiej lub gorzej).
Prosta jak budowa cepa koncepcja szybkiego, prymitywnego i chwytliwego grania traktująca w tekstach o piekle czy metalu, choć wtórna jak cholera, to jednak sprawdza się od lat w przypadku coraz to nowszych zespołów.
Rzeczona chwytliwość wydaje się szczególnie ważna biorąc pod uwagę tak istotny aspekt funkcjonowania kapeli jak występy na żywo. 
Rock 'N' Roll From Hell to typowo muzyka rozrywkowa, będąca tekstowo i muzycznie hołdem dla tzw pierwszej fali z Venom na czele (co szczególnie słyszalne jest w ostatnim numerze).
Czy wkrótce gdzieś wystąpią (nawet na mocno koleżeńskich gigach), a omawiane demo będzie w niedługim czasie jednym z wielu mniejszych i większych materiałów w dyskografii?
Czas pokaże. 


Total Slaughter w sieci:

Sexmag - Nagrobek Kurtyzany

Kolejne demo, dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych (wcześniej białej i późniejszej czerwonej) w limicie do 20 sztuk każda.
Przy nich wspominany wcześniej Total Slaughter  to grzeczni chłopcy chodzący co niedzielę do kościoła. 
Powstałe w zeszłym roku na Śląsku trio, w którego skład wchodzą panowie z innej, nieco bardziej znanej formacji Black Hosts.
Intro i 5 numerów składa się łącznie na 21 minut obskurnego do granic możliwości thrashu.
Jakość produkcji zbliżona/będąca zapisem próby kaleczy uszy, a krzykliwe wokale i wulgarne liryki w wielkim skrócie o gównie, rzygach, seksie, trupach i obrażaniu matki boskiej co bardziej sztywnych i ułożonych idzie realnie obrazić.
Już sam sposób wydania taśmy budzi skojarzenia z absolutną amatorką - coś absolutnie oldskulowego.
Kult dla kapel grających sex metal lub u których rzeczony motyw przewijał się nader często: Destroyers, Sexthrash, Sarcofago, Kat (do którego kawałka z Oddechu Wymarłych Światów nawiązuje nazwa kapeli) czy Nunslaughter.
Członkowie zespołu sami swój twór i graną muzę określają mianem DZIADOSTWA i trudno się z nimi nie zgodzić.


Linki:

środa, 1 lipca 2020

Metal Strike Recenzuje #11 Hell Trepanner "Macabre Smell Of Rot" (Fallen Temple)

Ameryka Południowa od zawsze była szczególnym miejscem tworzenia muzyki ekstremalnej 

Kontynent kojarzony wciąż przez wielu jako część tzw. Trzeciego Świata, gdzie nierówności społeczne i wysoka przestępczość przeplata się z dużą religijnością mieszkańców oraz zamiłowaniem do futbolu, z pewnością tworzy warunki życiowe nieco odmienne od tych, znanych w Europie czy w Stanach.
Wszystkie powyższe czynniki w połączeniu ze słynnym, charakterystycznym dla Południowców gorącym, nieokiełznanym temperamentem, nie miały racji bytu w jakikolwiek sposób nie przełożyć się chociażby w najmniejszym stopniu na aktywność twórczą kapel z tamtego regionu świata.
Bez liku jest kapel z tamtych stron, których wkład w rozwój i ubogacenie ekstremalnego (pod wieloma względami) metalu jest trudny do oszacowania.
Poza Sepulturą, Sarcofago czy Vulcano należy wymienić m.in. Sexthrash, Mutilator, Holocausto, Chakal, Mystifier, Krisiun, Mortem czy Anal Vomit.   
Wśród nowszych formacji wartych uwagi, które dumnie kroczą przetartymi, przepełnionymi bluźnierstwem oraz plugastwem szlakami należy wymienić m.in Vomit Of Doom, Communion czy Slaughtbbath (w każdym razie te przychodzą mi jako pierwsze do głowy).
Czarcia idea wsiąkła w południowoamerykański grunt już dawno temu na dobre, a kapele traktujące w brutalnie zagranej muzie o makabrycznych tematach wyrastają jak grzyby po deszczu.
Nie inaczej jest w przypadku panów z peruwiańskiego Hell Trepanner, których kompilacja zatytułowana Macabre Smell Of Rot jest tematem niniejszej recki.

Info

Hell Trepanner to istniejąca od 2013 załoga z Peru, a dokładniej ze stolicy tego kraju - Limy.
Skład zespołu czy funkcje pełnione przez członków ulegały od momentu powstania zmianie, ale od 2016 roku kapelę tworzy trio: Necromanza (bass i wokal), Destruktor (wiosło) oraz Agressor (bębny).
Muza tworzona przez HT to szorstki death metal.
Formacja ma na swoim koncie dwie demówki (a raczej demo i zarejestrowany materiał z próby), split ze swoimi rodakami z Deshumanized, a także omawianą w niniejszej recenzji kompilacje, która zawiera część materiału na dzielone wydawnictwo oraz przytoczony rehearsal.
Jak można wyczytać w tytule dzisiejszej publikacji, wydawcą jest rodzime Fallen Temple.
Premiera wydawnictwa miała miejsce stosunkowo niedawno, bo 16 czerwca.
Całość trwa około 32 minut, zaś lista utworów prezentuje się następująco:

  1. Sadistic Experiments in the Morgue
  2. Trepanadaor Infernal
  3. Rotten Flesh Sacrifice
  4. Voices From the Abyss (intro)
  5. Into the Abysmal Depths
  6. Spirit of Serpent
  7. Morbid Under the Spell
Hell Trepanner 
źródło: metallum

Odczucia towarzyszące odsłuchowi

Jak pisałem na początku - południowy gorący temperament nie pozostaje bez wpływu na graną przez kapele muzę.
Słuchając Macabre Smell Of Rot mocno wyczuwa się wpływy sceny z Florydy (głównie Deicide, Morbid Angel czy Massacre) oraz ze Skandynawii (Entombed, Bloodbath, Darkthrone z ery Soulside Journey), a momentami nakurw rodem z Ross Bay Cult.
Wszystko to podszyte wonią zatęchłej piwnicy, krypty czy z innej uchylonej płyty nagrobnej, która jednak nie odrzuca tak, jakby można tego było oczekiwać.
Nie jest to muza łamiąca, czy chociażby naruszająca przyjęte dla death metalu standardy - to raczej porządne, sztandarowe granie łupiące czaszki i budzące niesmak u wrażliwszych.    
Myślę jednak, że warto przekonać się co panowie potrafią i wydać własną opinię na temat ich twórczości, jeżeli lubi się śmierć metal.


Info o zespole i muzę można sprawdzić tutaj:



Fizyczny egzemplarz Macabre Smell Of Rot i wiele innych zajebistych pozycji można nabyć pod poniższym linkiem: