środa, 1 kwietnia 2020

Metalowe Rozkminy #1 - metal jako społeczny ewenement

Tytuł posta może sugerować jakieś poważniejsze socjologiczne badanie, ale nie jest tak do końca.




Przede wszystkim dlatego, że pomimo iż poruszane w ramach "Metalowych Rozkmin" tematy będą w przyszłości dotyczyły także zachodzących procesów natury obyczajowej w świecie metalu, to będą w tym pasmie poruszane także inne kwestie. Zagadnienia różnej natury jak np. sylwetki wyjątkowych muzyków czy historie zespołów, osobiste wspomnienia, opinie etc.
Po drugie dlatego, że treści tu zamieszczane są pisane przez osobę, dla której życia ta muzyka ma szczególne znaczenie, o ile nie zdefiniowała go, nadając tożsamość i dając wolność.

Co przeszkadza ludziom w osiągnięciu upragnionych celów?

Co ich unieszczęśliwia, a co sprawia, że czują się dobrze? 
Uwarunkowana ziemskim jestestwem konieczność współtworzenia ładu społecznego oraz przyjmowania za jednym zamachem wielu ról nie należy do zadań łatwych.
Chociaż koleje życia nakazują niejako realizację określonych zadań (edukację, pracę, prokreację) by dać jednostce szansę utrzymać się na powierzchni egzystencji, to jednak zdają się nie traktować jej personalnie, indywidualnie.   
Może szereg norm, zasad i regulacji tworzonych przez ogół niesie w zamiarze pomoc w odnalezieniu siebie, ale czy pyta "jak się masz","co Cię wkurza"?
A może jedynie mówi Ci co masz robić, czego nie i jaki masz być?

Kim człowiek jest?

Człowiek nie jest robotem, zaprogramowanym do bezmyślnego wykonywania kilku czynności jednocześnie.
Każda jednostka posiada własne przemyślenia, uczucia oraz potrzeby i mimo wielu podobieństw względem siebie, pozostaje niepowtarzalnym indywiduum.
Ma ambicje oraz plany, których termin realizacji wraz z nabywanymi w drodze poznania doświadczeniami może ulec opóźnieniu lub w ogóle nie dojść do skutku.
Różnorodne przeżycia pozwalają jej dostrzec szereg zakłamania i hipokryzji w otaczającej rzeczywistości, w ludziach tworzących lud z osobna i tych tworzących znany od lat porządek wszechrzeczy, podważając tym samym idealny obraz dotychczasowych autorytetów, prawd i norm.
Pomimo, iż całkowita od fałszu jest niemożliwa, zważywszy, że każdemu z różnych względów zdarza się w ten sposób postępować, to jednak gdzieś pod skórą pragnie się przeżyć coś prawdziwego.

Sztuka to szczerość(?)  

Żadnym odkryciem jest to, że głównym sposobem wyrażania siebie (zainteresowań, poglądów, obserwacji, doświadczanych stanów) były wszelakiego rodzaju akty twórcze, które wraz z rozwojem cywilizacji przybierały coraz to nowe formy.
Jedną z takich dziedzin, która poprzez poszerzenie zakresu odczuć wizualnych o wrażenia słuchowe zyskała również moc tworzenia więzi społecznych, stała się muzyka.
Zarówno dla osób ją wykonujących, jak i odbiorców, zamierzone operowanie dźwiękami według wcześniej utworzonego planu (bądź spontaniczne) stało się przekaźnikiem informacji oraz idei, czasami niekoniecznie mile widzianych z perspektywy zamkniętych ram społecznych.
Oczywiście na potrzeby ogółu funkcjonuje muzyka popularna, lecz wydaje się ona traktować o jasnej stronie życia, trudniejsze zagadnienia pomijając lub wspominając po macoszemu/przesadnie poetycko i niejednoznacznie, funkcjonując jedynie z powódek komercyjnych.
Chęć rozprawienia się jak z ciemną stroną życia/świata, dostrzeżenia rzeczy poza różowymi okularami w sposób artystyczny choć wydawać mógłby się szlachetnym przedsięwzięciem, z początku jak i gdzieniegdzie obecnie wciąż traktowany jest z baczną uwagą i kojarzyć się może z potencjalnym zagrożeniem.
Niebezpieczeństwem autorstwa przedstawicieli subkultur młodzieżowych, których określano miano wyrzutków nieprzystosowanych do kultywowania doczesnego kulturowego dziedzictwa ładu społecznego, którzy chcą go zniszczyć.

Czy na pewno dla wyrzutków?

Tutaj należy nakreślić dwie fundamentalne rzeczy, które nie dla wszystkich wydają się być rzeczą oczywistą.
Choć muzyka każdej z subkultur (jak i one same) różni się od siebie walorami estetycznymi i przekazywanymi ideami, wszystkie łączy/łączyła promocja wolności, godności, oporu przeciwko czemuś.
Nie stała się/nie była ona z założenia jakimś narzędziem do walki politycznej czy zbrojnej, a miłośnicy takich czy innych dźwięków żołnierzami (choć temat wojny, polityki, nierówności społecznych przejawiał się i przejawia po dziś dzień w tekstach utworów). 
Wszystkie starają się jakoś podnieść na duchu, stworzyć poczucie wspólnoty z ludźmi, którzy cenią sobie duchową niezależność i wolność wyboru.
Terminy/wartości niekoniecznie kojarzące się z wydoroślałą, zbuntowaną młodzieżą lubującą się w hałasie, o luźnym podejściu do alkoholu czy nielękającej się bójek.

Dlaczego metal?

Chociażby, a raczej przede wszystkim dlatego, że zdaje się być namacalnym ucieleśnieniem wszystkich tęsknot człowieka kiedyś i obecnie, bez względu na wyznawaną filozofię życia czy status materialny, wiek, wygląd zewnętrzny, płeć.
Prawda, równość, wolność (w każdym razie w teorii - to temat na inne "Metalowe Rozkminy") - mimo zasadniczych różnic w preferencjach poszczególnych jegomości, pod wspólną banderą jeansu, skór, stali, ognia czy Lucyfera.
Gadżeciarstwo i maniactwo - kompulsywne zbieractwo wydawnictw na różnych nośnikach, obszyte naszywkami zespołów kamizelki, koszulki.
Ogromne festiwale na całym świecie i koncerty gdzieś w małych klubach, na których nie brakuje entuzjastów łomotu.
Niepowtarzalna więź łącząca muzyków z fanami, łącząca obcych sobie ludzi - coś pięknego.
Pomimo społecznej podejrzliwości, wrogości religijnych hierarchów, pewnej przeszłości i niepewnej przyszłości (nie tylko z powodów obecnie panującej pandemii) - metal wciąż żyje i przyciąga do siebie ludzi (choć chyba w mniejszym stopniu niż kiedyś - czas pokaże).

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń