czwartek, 9 kwietnia 2020

Metal Strike Recenzuje #2 - Nocturnal Graves "Satan's Cross"

Spuścizna czarnego thrashu lat 80 i 90, a współczesność


Istnieje popularny pogląd twierdzący, że wszystko co miało kiedykolwiek pojawić się w muzyce, dawno już się pojawiło.
Że każdy riff został już zagrany, że każdy temat został już poruszany, a to co miało budzić autentyczne uczucia pozytywne i negatywne, już to zrobiło.
Taka opinia zdaje się sytuować wszelką aktywność twórczą powstających wcześniej lub później grup i wykonawców jako pozbawione sensu działanie.
Tym samym muzyka jako jedna z form działalności artystycznych wedle tej tezy nie rozwija się, staje się zjawiskiem wtórnym, stanie w miejscu to cofanie się, zacofanie to śmierć jakiejś myśli, idei.
Choć w opinii tej jest dużo prawdy, muzyka, także ta ekstremalna wciąż jest grana przez coraz to nowo powstałe kapele.
Takim dość popularnym obecnie kierunkiem, w którym zmierzają szczególnie młode zespoły stanowi gatunek zwanym black thrashem i jak sama nazwa wskazuje jest połączeniem black i thrash metalu.
Mający swe korzenie w pierwszej fali blacku (szczególnie za sprawą takich hord i albumów/epek jak Sodom ("In The Sign Of Evil" i "Obssessed By Cruelty") czy Destruction ("Sentence Of Death")) genre wraz z upływem czasu rozwinął się nieco pod względem technicznym i przestał być brudnym thrashem traktującym o diable (choć obecnie tendencje powrotu do korzeni również są bardzo widoczne).
Niemieckie inspiracje nie tylko nie umarły w landach (Desaster powstały w 1988, wiele bandów tworzonych w czasach nam bliższych: Nocturnal, Witching Hour, Cruel Force) ale wkrótce nie tylko ogarnęły całą Europę (norweskie Aura Noire, szwedzkie Nifelheim, fiński Urn), docierały w najdalszych zakątków świata - do Brazylii (Sarcofago, Sepultura, Vulcano, Chakal, a z nowszych grup chociażby Power From Hell), Japonii (Sabbat, Abigail, Barbatos) czy do Australii (Destroyer 666, Gospel Of The Horns czy Nocturnal Graves).
Właśnie jednej z grup przyjrzymy się dzisiaj.

Australia to nie tylko kangury i misie koala..

...aborygeni, opera w Sydney, piosenkarka Kylie Minogue czy popularne ostatnio pożary, a z "ostrzejszych" smaczków grupa hardrockowa grupa AC/DC.
To także miejsce narodzin wielu czarcich, black metalowo-thrashowo-deathowych pomiotów.
Oprócz wspomnianych przedstawicieli czarnego thrashu, należy wyróżnić black/deathowe hordy Sadistik Exekution (to od tej grupy zaczęła się chyba mania na zamienianie "c" literą "k"  - szczególnie w słowach kvlt czy fukk; zjawisko podobnie do wpychania przez wiele kapel możliwie nad każdą samogłoską Motorheadowskich umlautów) i powracający po latach niebytu Bestial Warlust, a także depresyjne bm Abyssic Hate oraz Austere.
Tyle słowem wstępu.
Kto chce przesłuchać, zapraszam.

Podstawowe info o zespole i o albumie

Grupa sięga swoich początków w roku 2004 w australijskim Melbourne. 
Na swoim koncie ma do chwili obecnej ma trzy demówki, dwa splity, dwie kompilacje, trzy epki oraz trzy pełniaki (czyli są dosyć płodnym zespołem).
W 2010 (czyli po wydaniu m.in. omawianego w tym wywodzie Satan's Cross) na dwa lata zawiesili działalność, ale powrócili niecałe dwa lata później.
Jedynym oryginalnym członkiem kapeli jest spełniający szereg różnych funkcji, w tym także sprawy wokalne, gość pod pseudonimem Nuclear Exterminator.
Satan's Cross ukazało się po raz pierwszy w grudniu 2007 roku nakładem Nuclear War Now! Productions na winylu, a dopiero rok później, w 2008 na cd.
Na płycie poza wspomnianym Nuklearnym Niszczycielem był jeszcze Regan Destruktor (w każdym razie według Encyclopedia Metallum - jeśli chodzi o posiadaną przeze mnie wersję widnieją trzej członkowie - J., R. oraz E.).
Teksty jak można się domyśleć poruszają zagadnienia okultyzmu, satanizmu itd.
Okładka do reedycji w 2017 roku prezentowała się jak poniżej, a jej autorem był niejaki Andrei Bouzikov. 

źródło: metallum

W 2017 nakładem Season Of Mist ukazała się reedycja zawierająca wersje demo utworów.
Cover albumu też uległ zmianie - również jest na nim piekielny kozioł trzymający odwrócony krzyż, lecz jest więcej szczegółów.
Czerwone niebo zostało zastąpione niebieskim, które spowijają płomienie i dym palących się świątyń.
Demoniczne postaci zastąpiły ratujące się z pożarów nietoperze
Autorem jest włoski grafik Paolo Giradi, którego prace zdobią okładki różnych grup m.in. amerykańskiego black metalowego Inqusition.
Mnie się osobiście bardziej podoba ta druga wersja okładki.

źródło: metallum

W posiadanej przeze mnie (i omawianej zarazem wersji) znajduje się 13 utworów (z czego 6 ostatnich to niezrealizowane demówki), a lista kawałków prezentuje się następująco:

  1. Aggresive Exterminator
  2. Rotten Cremation
  3. Skullthrone
  4. Whore Of Sodom
  5. Nocturnal Maniac
  6. When The Demons Feast
  7. The Pestilence Crucified
  8. Satan's Cross
  9. Nocturnal Maniac
  10. Whore Of Sodom
  11. Skullthrone
  12. Rotten Cremation
  13. When The Demons Feast

Opinia o zawartości muzycznej i ocena

Debiut Nocturnal Graves - mówiąc wprost - nie powala.
Nie świadczy to jednak wcale o tym, że zespół należy spisywać na straty (o czym świadczyłaby dalsza aktywność zespołu po zawieszeniu działalności i pochlebniejsze opinie  - być może dobór innych współpracowników wpłynął na poprawę kompozycji i moc).
Numery wpisują się raczej idealnie we współczesne ramy jak powinien brzmieć black/thrashowy band pod względem instrumentalnym.
O wiele więcej tutaj agresywnego thrashu niż blacku, choć w tej wściekłości trochę brakuje czarciego nasienia. 
Utwory, choć oczywiście różnią się od siebie w pewnym stopniu, to jednak są kompozycyjnie bardzo podobne, działając według uproszczonego poniżej schematu.  
Kawałek otwiera dosyć przyjemny dla ucha riff, po którym kilkadziesiąt sekund później jakby się kończy wraz z bębnami.
Następnie wchodzi ostra jak żyleta gitara, bębny znowu ożywają, a to co się potem dzieje aspiruje w zamyśle do miana rzeźni (także/ przede wszystkim .
Blasty, chwytliwe, mordercze zagrywki, wszystko to okraszone diabelskim wokalem oraz mniej lub bardziej skomplikowanymi solówkami.
Szczególnie widać to na Rotten Cremation oraz Whore Of Sodom.
W dalszej części płyty ta irytująca maniera trochę ustępuje, ale numery są do siebie nadal podobne.
Z tych powodów płyta trwa sobie i trwa, ale tylko pojedyncze kawałki zostają na dłużej w pamięci.  

Ocena: 6/10
Załączam zdjęcie posiadanego przeze mnie egzemplarza:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz