wtorek, 7 kwietnia 2020

Metalowe Rozkminy #2 - Rock i Metal to wojna? Czyli o polityce w muzyce

Metal to nie tylko śpiewanie o szatanie czy o jakichś zmyślonych historiach

O potrzebach ducha i serca, życiu jakie niesie z sobą bycie metaluchem.
O seksie, kobietach, motocyklach, alkoholu czy biciu pozerów (o tym ostatnim będzie kiedyś szersza wzmianka przy innej okazji). 
To także skupianie się na poważniejszych tematach, które miały i mają wpływ na los wszystkich ludzi, a mianowicie o polityce i mniej lub bardziej namacalnych konsekwencjach jej prowadzenia - naturalnie rzecz biorąc w sposób budzący zastrzeżenia.
Trapiące społeczeństwo problemy (jak i ono same) wszelakiego rodzaju nierówności, korupcja czy konflikty o charakterze zbrojnym obecne są w szeroko rozumianej muzyce rockowej (w innych gatunkach również) nie od dziś.
Sposób w jaki przedstawianie były powyższe zagadnienia, zmieniały się znacząco na przestrzeni lat, a idea przyświecająca poszczególnym twórcom różniła się znacząco od siebie.


Zło tego świata, a muzyka 

Praktycznie cały XX wiek był czasem różnego rodzaju niepokojów społecznych i przemocy.
Począwszy od I Wojny, poprzez II, różne konflikty na terenie Azji (Korea, Wietnam, trwający do dzisiaj spór Izrael - Palestyna), kończąc na Bałkanach.
Rozwój/rozkwit zbrodniczych ideologii komunizmu czy nazizmu, akty ludobójstwa (holokaust, Kambodża, Rwanda), zamachy terrorystyczne doprowadziły do tego, że zaburzona została wiara w drugiego człowieka, a tym samym ludzkość nie mogła czuć się do końca bezpiecznie.   
Wciąż świeże wspomnienia okropieństw pierwszej połowy lat 40, rzeczywistość pozostawiająca wiele do życzenia (przez pryzmat toczących się konfliktów, społecznych niepokojów oraz przemian), a także widmo kolejnych starć spowodowanych wyścigiem zbrojeń na linii Zachód - Związek Radziecki, nie mogły się odbić bez echa w świecie sztuki.
Wielu muzyków i zespołów wywodzących się z różnych nurtów w swoich utworach sprzeciwiało się sporom o charakterze zbrojnym i przemocy.
Louis Armstrong, Black Sabbath, John Lennon, John Mayall, Bruce Springsteen, Dire Straits, Michael Jackson, Megadeth, Sepultura -  to tylko niektórzy artyści i grupy, którzy w swoich utworach bojkotowali wojnę, nietolerancję.
O ile Ci wymienieni (szczególnie/przede wszystkim pierwsza siódemka) wpisali się niejako w popkulturę, to jednak ich rola w walce o utopijny, lepszy świat był jedynie symboliczny.

Brunatny naprzeciw czerwonym. Czerwony wobec brunatnych 

Choć w debacie publicznej raczej nikt nie próbował jednoznacznie stwierdzić, która ideologia - komunizm czy nazizm - była gorsza, to raczej każdemu poszukującego swojej drogi w życiu lub chociaż oglądającego programy historyczne zdarzyło się podjąć ten temat i wydać jednoznaczną opinie. 
Ludzie urodzeni przed i w trakcie II Wojny Światowej posiadali lub zyskiwali z czasem świadomość, że nie można mówić o mniejszym lub większym źle - że zło niejedno ma imię i niejedną twarz, lecz łączy je to, że nosi wąs i należałoby mu jakoś przeciwdziałać.
Problemem nie okazało się tworzenie powojennego ładu w sensie gospodarczym, a bardziej pod kątem etycznym, kulturowym, społecznym.
Młode dopiero wchodzące w prawdziwe życie osoby motywowane odmiennymi obserwacjami i przemyśleniami stawali po przeciwnej stronie barykady, by konkurować o możność decydowania o wyglądzie tego nowego świata, obierając drogę albo punku anarchisty albo skina rasisty i nacjonalisty.
Obie grupy fanatyków - i z lewa i z prawa dopuszczały się licznych aktów przemocy, również o charakterze terrorystycznym, co nie pozostało bez odpowiedzi w świeci muzyki, także (a raczej przede wszystkim z punktu widzenia tego bloga) tej uważanej za ostrzejszą.
Za przykład można tu przytoczyć ruch społeczno - kulturalny Rock Against Rascism, który w odpowiedzi na rosnące na Wyspach Brytyjskich poparcie nacjonalistycznej partii National Front i coraz częstsze akty przemocy na tle rasowym promował poprzez koncerty grup z różnych stylów treści antyfaszystowskie, antyrasistowskie. 
Odpowiedzią na te trwającą wiele lat kampanię, której idea wykroczyła znacząco poza Zjednoczone Królestwo, było powstanie nawołującego do walki ze środowiskami lewicowymi ruchu Rock Against Communism, który również zaczerpnął nazwę od serii koncertów, których inicjatorem był Ian Stuart, lider grupy Skrewdriver.
Podział ten obecnie obejmuje wszystkie rodzaje rocka i metalu, choć można z dużą dozą trafności stwierdzić co jest na prawo a co jest na lewo.
W uproszczonym toku rozumowania/ wyciągnięcia pierwszych wniosków z obserwacji, bardziej po drodze do postawy apolitycznej lub lewicowej jest zespołom thrash oraz death/ grindcoreowym (tym ostatnim szczególnie - np. Napalm Death, Agathocles), zaś grupom black i wiking metalowym do prawicy/ również apolityczności.
Ta zależność (oczywiście nie będąca zawsze w 100% zgodna z rzeczywistością) związana jest z poczuciem zabranej przez monoteistyczną, hołubiącą słabość człowieka, semicką bądź co bądź religię (chrześcijaństwo) tożsamości w rozumieniu indywidualnym lub grupowym.
Ci na lewo żyją czasami obecnymi i pojmują Kościół jako źródło przeszkód zabierające wolność tu i teraz jednostce jako jakiemuś indywiduum.
Ci na prawo zdają się bardziej skupiać na przeszłości, pojmując akt chrztu i ogólną obecność chrześcijaństwa jako zabranie prawdziwej tożsamości, zniszczenie kultury przodków, dumy z bycia tego kim się jest (co ogólnie rzecz biorąc jest prawdą)
Szczególnie widziane to było na początku na dalekiej północy.

Tożsamość a black metal 

Choć termin black metal (za sprawą drugiego krążka trio z Newcastle - grupy Venom i wykonywanej przez nich muzyki) istnieje i funkcjonuje od pierwszej połowy lat 80, dopiero niecałe 10 lat później powstawały dźwięki, które stały się tym, co rozumiemy obecnie pod tym pojęciem.
Choć pierwotne inspiracje black metalowe istniały już na terenie Skandynawii (za sprawą szwedzkiego Bathory czy duńskiego Mercyful Fate), to jednak Norwegia stała się miejscem, w której skrystalizował się odpowiedni styl gry.
Nie byłoby to możliwe gdyby nie takie hordy jak Mayhem, Burzum, Darkthrone czy Emperor, których członkowie przy okazji tworzyli tajną organizację "The Black Circle", której działalność poszczególnych członków wstrząsnęła w niedługim czasie światem muzyki jak i społeczeństwem norweskim.
W odróżnieniu od swoich poprzedników, Euronymous, Varg Vikernes i reszta (ale przede wszystkim ci dwaj panowie) traktowali dosyć dosłownie ideę którą niósł za sobą black metal - śmierć chrześcijaństwu, ludzkości i chaos.
I choć czołową postacią w black metalowym półświatku był właściciel sklepu Helvete i wytwórni Deathlike Silence, to jednak ten drugi miał w końcu przyczynił się do demonicznego odbioru gatunku.
Varg bowiem dopuścił się lub współuczestniczył w podpaleniach wielu kościołów, w tym pochodzącego z XII wieku kościoła Fantoft, którego zgliszcza umieścił na okładce swojego mini albumu Aske (norw. popioły)

źródło: metallum

Sam zainteresowany po latach/ w trakcie pobytu więzieniu (także, a raczej przede wszystkim w związku z zabójstwem wspominanego wcześniej Euronymousa) zapytany o swoją motywację do podpalania, uzasadniał (w olbrzymim skrócie, uproszczeniu - zainteresowanych odsyłam do obejrzenia dokumentu Until The Light Takes Us, gdzie również ten temat jest wyjaśniany) że na terenach spalonych chrześcijańskich świątyń znajdywały się miejsca kultu wikingów.
Zniszczenie kościołów miało być swoistą, również symboliczną zemstą za zbrodnie wynikające z procesu chrystianizacji i uderzeniem pięścią w twarz tej religii.
Była to najbardziej jaskrawa i skrajna forma wyrazu swojego umiłowania do pradawnych czasów.
Choć wiele zespołów tworzyło w podobnym czasie muzykę, której teksty poświęcone były tematyce wikingów i pogaństwa (wspominane szwedzkie Bathory począwszy od płyty Hammerheart czy pochodzące również z tego kraju death metalowe Unleashed, norweskie Hades i Enslaved czy polski Behemoth albo Graveland), to mało kto był w stanie powtórzyć wyczyn Vikernesa.
Taka radykalna postawa, wyrażająca pogardę dla religijnego reżimu i szacunku, tęsknoty za utraconą przez chrzest tożsamości budziła wrażenie w ludziach z klimatu, a ich pogłębione refleksje na temat swojego pochodzenia, winowajców zaistniałej kierowały ich często do wniosków podobnych do tych, którzy w swej propagandzie zawierali naziści.
Absurd, Graveland, Infernum, Capricornus, Der Sturmer, Goatmoon, wczesny Nokturnal Mortum, Gontyna Kry, Peste Noire, Baise Ma Hache - to tylko niektóre z wielu zespołów uznawanych powszechnie za reprezentantów sceny NSBM (National Socialist Black Metal).
Treść powyższa może być krzywdząca dla pewnych środowisk i zespołów - szczególnie dla neopogan czy fascynatów swojej przedchrześcijańskiej przeszłości.
W mojej opinii to czy ktoś podziela zainteresowanie swoim dziedzictwem kulturowym i jest w stanie myśleć inaczej niż ogół, nie określa go jednoznacznie jako zbrodniarza.


Okładka trzeciej płyty wrocławskiej grupy Graveland pt. Following The Voice of Blood, na której znajduje się utwór o kontrowersyjnym tytule White Hand's Power
źródło: metallum

Sytuacja obecnie

Obecnie zespoły w poważniejszy sposób uwikłanie w prawicową politykę koncertują w konspiracji, a na salonach królują antyfaszyści.
Wiele grup black metalowych niesłusznie otrzymuje łatkę ns-ów, głównie z powodu niefortunnych wypowiedzi, nieaktualnych młodzieńczych wybryków, własnych przekonań (z którymi jednak się nie obnoszą) czy tekstów o tematyce wojennej.
Ze strony lewicowych fanatyków z Antify (to temat na osobny artykuł) oberwało się szwedzkiej legendzie black metalu, grupie Marduk, której teksty od wielu lat traktują o drugiej wojnie światowej i której założyciel oraz gitarzysta, Morgan Hakansson  m.in. nieprzychylnie wypowiadał się na temat imigracji czy polskiej marce eksportowej, krakowskiego zespołowi Mgła (z powodu rzekomych niepoprawnych politycznie poglądów lidera grupy)
Wnioskować można, że obecny świat jest przesadnie liberalny, a wszelkie formy ochrony tradycji (niekoniecznie w sposób radykalny) są utożsamiane z aktami faszyzmu.
Dokąd zmierza metal?
Czy powinien być nacechowany politycznie i nawiązywać do czarnych kart historii ludzkości by szokować?
A może wystarczy żeby ludzie ze sobą rozmawiali i wszelkie problemy rozwiązywali?


Wyjaśnienie

W niniejszym wywodzie posługiwałem się wielokrotnie zwrotami kategoryzującymi nazizm jako prawicę.
Ideologia narodowego socjalizmu była jak wiemy zbiorem lewicowych dogmatów, podszytym jedynie nacjonalizmem, rasizmem, antysemityzmem, antykomunizmem i sprzeciwianiu się demokracji.
Widoczne niezgodności były spowodowane obszernością  podjętego przeze mnie tematu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz