Tematem recenzji miała być inna płyta innego zespołu
Złożyło się jednak tak, że tematem kolejnej odsłony cyklu czwartkowych recenzji stała się I gdańskiego Gravelord.
Sporo czasu minęło odkąd ten materiał gościł w moim odtwarzaczu po raz ostatni, stąd też chciałem sobie przypomnieć dokonania chłopaków.
Poza tym obecna aura nie nastraja mnie do jakichś lżejszych, przyjaznych kompozycji (nie ujmując oczywiście nikomu)
Kilka słów o zespole i płycie
Jak wspomniałem we wprowadzeniu, Gravelord to zespół pochodzący z Wolnego Miasta Gdańsk.
Powstali w 2014 roku i na swoim koncie mają demo Satanic Demo oraz będąca tematem dzisiejszych rozmyślań I.
Skład grupy zmieniał się i obecnie grupa występują jako kwartet (podobnie jak w okresie demówki).
I powstała natomiast gdy zespół był triem w składzie:
- Karol Milewczyk - bass i wokal
- Marcin Paczek - gitara
- Krzysztof "Krzychu" Pochranowicz - perkusja (znany również z występów w death/grindcore'owej grupie Frigthful)
Za teksty odpowiedzialni są Stanisław Pieńkowski, Kornel Lis (byli członkowie kapeli) oraz frontman Karol Milewczyk
Muzykę skomponowali również wspomniani panowie Milewczyk i Lis, a także grający na wioślę Marcin Paczek.
Za produkcję i nagrywanie odpowiedzialny jest Łukasz Raczkowski, zaś opracowaniem graficznym oraz fotografią zajęła się Weronika Płucienniczek.
Płyta ukazała się dnia 3 marca 2018 roku nakładem polskiego labelu Putrid Cult.
Wydawnictwo limitowane jest do 500 sztuk
Teksty są po polsku i traktują o satanizmie.
Całość liczy sobie nieco ponad 41 minut i utrzymana jest w konwencji black 'n' rolla.
Składa się z intra i 10 utworów (w tym intro):
Muzykę skomponowali również wspomniani panowie Milewczyk i Lis, a także grający na wioślę Marcin Paczek.
Za produkcję i nagrywanie odpowiedzialny jest Łukasz Raczkowski, zaś opracowaniem graficznym oraz fotografią zajęła się Weronika Płucienniczek.
Płyta ukazała się dnia 3 marca 2018 roku nakładem polskiego labelu Putrid Cult.
Wydawnictwo limitowane jest do 500 sztuk
źródło: metallum
Teksty są po polsku i traktują o satanizmie.
Całość liczy sobie nieco ponad 41 minut i utrzymana jest w konwencji black 'n' rolla.
Składa się z intra i 10 utworów (w tym intro):
- intro
- Odgłosy Nienawiści
- Noc czerwonego żmija
- Królowa Zła
- Defloracja
- Głód krwi
- Tabernakulum Unicestwienia
- Guślarz
- Psychodeliczne Bluźnierstwa
- Strzygi
Opinia o zawartości muzycznej i ocena
Czarny rock 'n' roll w wykonaniu gdańskiego Gravelord to 9 (nie licząc intra) bardzo fajnie przemyślanych numerów.
Płyta przyjemnie kręci się w odtwarzaczu przez te 40 minut, lekko wchodzi i myślę, że może się spodobać ludziom lubującym się w Motorhead, Venom albo Midnight (choć niewątpliwie dźwięki na I są znacznie spokojniejsze).
Utwory prezentują podobny poziom muzyczny, ale mimo to można wymienić już przy pierwszym odsłuchu te, które się wyróżniają (bo po prostu wpadają w ucho) i są/mogą być potencjalnymi hitami gdańszczan.
Noc czerwonego żmija, Królowa Zła czy Defloracja lub Tabernakulum Unicestwienia to niektóre z kilku numerów, które przypadły mi do gustu nieco bardziej od reszty.
I Gravelord nie jest ani szczególnie wybitną płytą, ani tym bardziej jakąś strasznie złą - od taki przyzwoity, solidny longplay z rodzimego metalowego undergroundu, który .
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz