czwartek, 23 kwietnia 2020

Metal Strike Recenzuje #4 - Gravelord "I"

Tematem recenzji miała być inna płyta innego zespołu


Złożyło się jednak tak, że tematem kolejnej odsłony cyklu czwartkowych recenzji stała się I gdańskiego Gravelord.
Sporo czasu minęło odkąd ten materiał gościł w moim odtwarzaczu po raz ostatni, stąd też chciałem sobie przypomnieć dokonania chłopaków.
Poza tym obecna aura nie nastraja mnie do jakichś lżejszych, przyjaznych kompozycji (nie ujmując oczywiście nikomu)


Kilka słów o zespole i płycie

Jak wspomniałem we wprowadzeniu, Gravelord to zespół pochodzący z Wolnego Miasta Gdańsk.
Powstali w 2014 roku i na swoim koncie mają demo Satanic Demo oraz będąca tematem dzisiejszych rozmyślań I.
Skład grupy zmieniał się i obecnie grupa występują jako kwartet (podobnie jak w okresie demówki).
I  powstała natomiast gdy zespół był triem w składzie:

  • Karol Milewczyk - bass i wokal
  • Marcin Paczek - gitara
  • Krzysztof "Krzychu" Pochranowicz - perkusja (znany również z występów w death/grindcore'owej grupie Frigthful)

Za teksty odpowiedzialni są Stanisław Pieńkowski, Kornel Lis (byli członkowie kapeli) oraz frontman Karol Milewczyk
Muzykę skomponowali również wspomniani panowie Milewczyk i Lis, a także grający na wioślę Marcin Paczek.
Za produkcję i nagrywanie odpowiedzialny jest  Łukasz Raczkowski, zaś opracowaniem graficznym oraz fotografią zajęła się Weronika Płucienniczek.
Płyta ukazała się dnia 3 marca 2018 roku nakładem polskiego labelu Putrid Cult.
Wydawnictwo limitowane jest do 500 sztuk

źródło: metallum

Teksty są po polsku i traktują o satanizmie.
Całość liczy sobie nieco ponad 41 minut i utrzymana jest w konwencji black 'n' rolla.
Składa się z intra i 10 utworów (w tym intro):

  1. intro
  2. Odgłosy Nienawiści
  3. Noc czerwonego żmija
  4. Królowa Zła
  5. Defloracja
  6. Głód krwi
  7. Tabernakulum Unicestwienia
  8. Guślarz
  9. Psychodeliczne Bluźnierstwa
  10. Strzygi

Opinia o zawartości muzycznej i ocena

Czarny rock 'n' roll w wykonaniu gdańskiego Gravelord to 9 (nie licząc intra) bardzo fajnie przemyślanych numerów.
Płyta przyjemnie kręci się w odtwarzaczu przez te 40 minut, lekko wchodzi i myślę, że może się spodobać ludziom lubującym się w Motorhead, Venom albo  Midnight (choć niewątpliwie dźwięki na są znacznie spokojniejsze).
Utwory prezentują podobny poziom muzyczny, ale mimo to można wymienić już przy pierwszym odsłuchu te, które się wyróżniają (bo po prostu wpadają w ucho) i są/mogą być potencjalnymi hitami gdańszczan.
Noc czerwonego żmija, Królowa Zła czy Defloracja lub Tabernakulum Unicestwienia to niektóre z kilku numerów, które przypadły mi do gustu nieco bardziej od reszty.
I Gravelord nie jest ani szczególnie wybitną płytą, ani tym bardziej jakąś strasznie złą - od taki przyzwoity, solidny longplay z rodzimego metalowego undergroundu, który .

7/10

Oczywiście w zbiorach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz