Od grania czego zaczyna większość zespołów i granie czego sprawia im największą radość?
Choć zdecydowanie łatwiej jest zgodzić się z myślą będącą wiadomością zwrotną dla pierwszej części pytania, o tyle jednoznaczne określenie odpowiedzi na ciąg dalszy po "i" bywa nieco kłopotliwe - z wielu względów.
Pomimo zbyt ogólnego przedstawienia zagadnienia (tzn nieokreślenia czy chodzi o konkretny nurt czy repertuar określonych grup), można idąc drogą dedukcji wywnioskować, że chodzi o covery.
Chcąc być pewnym w którym kierunku iść, zaczynając komponować muzykę od zera, mając również w zamiarze rozruszanie publiczności podczas pierwszych występów na żywo (ale nie tylko), ale przede wszystkim próbując sprostać dokonaniom/wyrazić swoje upodobanie do określonych utworów, obcowanie z materiałem muzycznych idoli jest nieuniknione.
Różne są motywacje zespołów - jedne wolą tworzyć własny materiał, dopełniając jedynie koncertową setlistę znanym dla wszystkich pierdolnięciem, inne tylko na dorobku innych (co też jest jakimś rozwiązaniem, mniej lub bardziej oryginalnym pomysłem na siebie) opierają swoje jestestwo.
Należy tu zaznaczyć,że nie każda grupa chce być jedynie tzw tribute bandem.
Jak na ironię - dla każdej kapeli sporym wyróżnieniem jest doczekanie się coveru swojego kawałka, a co dopiero całej kompilacyjnej płyty, na której różni wykonawcy prezentują mniej lub bardziej oryginalne wersje znanych wcześniej kawałków.
Czym są/mogą być dla fanów i muzyków tribute albumy?
Kilka słów z perspektywy fana
Nie będę robił z siebie jakiegoś wielkiego miłośnika albumów tworzonych w hołdzie dokonań jakichś kapel.Choć nie mogę wypowiadać się w imieniu ogółu fanów metalu, wydaje mi się, że w swoistej hierarchii wydawnictw muzycznych, tego typu "składanki" figurują nieco wyżej od niezwiązanych ze sobą składanek czy wyprodukowanych jedynie dla niedzielnych słuchaczy bestów, jednak daleko za demówkami, o ep-kach i pełniakach nie wspominając.
Dla wielu fanów metalu tego typu taśmy/cd-eki mogą wydawać się mogą wyrzuceniem pieniędzy w błoto lub czymś bezwartościowym, w najlepszym wypadku fajnym ukłonem mniej/równie uznanych grup względem dokonań swoich kolegów/idoli.
Jeśli chodzi o mnie, to tribute albumy są dla mnie ciekawym dodatkiem do posiadanych zbiorów - choć nie czuję żadnej nieuzasadnionej potrzeby typu "zbierz je wszystkie", mam ich kilka w swojej kolekcji.
Szczególnie ważną kompilacją w hołdzie.. jest dla mnie ta dedykowana mojemu ulubionemu polskiemu zespołowi - Czarne Zastępy - W Hołdzie Kat.
Poza wspomnianym mam również nieoczywisty ukłon w stronę panów z Venom na In The Name Of Satan (gdzie utwory grupy z Newcastle wykonują m.in. niemieckie Kreator i Sodom) oraz Bang Your Heads For Gehennah - Blood Metal Gangfighters (na której licznie/głównie udzieliły się kapele z rodzimego podwórka z Offence, Ragehammer czy Warfist na czele).
Fajnie jest mieć również w zbiorach swoisty tribute (jeśli można tak mówić o zarejestrowanym na żywo materiale) Metallica Zlot (z muzykami m.in. polskich ikon ze wspomnianego Kata czy kapeli Dragon) oraz w większości szwedzką mieszankę towarzyską na In Conspiracy With Satan A Tribute To Bathory (dzięki wielkie Gambit!)
Jak MOGĄ widzieć to muzycy
Nie jestem żadnym muzykiem, więc moje refleksje powinny się tutaj zakończyć, lecz tak nie będzie, co zaznaczyłem specjalnie wielkimi literami.
Muzycy to nie tylko artyści, ale też, lub raczej przede wszystkim miłośnicy muzyki, która ich w jakichś sposób inspiruje.
Ich jestestwo jednak nie ogranicza się jedynie w przypadku tribute'ów do słuchaniu ich (przypuszczam, że równie od święta co przeciętnych fanów metalu), ale przede wszystkim do ich tworzenia (choć nie wiem czy oni sami zawsze współtworzą, rejestrując na potrzeby takiej kompilacji utwory, czy często jest to jakiś przypadkowy mix).
Co jednak powoduje, że kapele decydują się zaprezentować (załóżmy, że) docelowo materiał i co może to dla nich oznaczać?
Taką, przypuszczam, że oczekiwaną przez środowisko z założenia wolne od fałszu i obłudy (choć w praktyce różnie z tym bywa) postawą jest przede wszystkim miłość do muzyki i chęć sprawdzenia się w czyimś repertuarze (co z pewnością przyświeca większości kapel - radość z grania)
Takie kompilacje (jak i ogólnie rzecz biorąc składanki w ogóle) chcąc nie chcąc pozwalają większej publiczności na dotarcie do nazw zespołów, które wcześniej nie były znane.
Co jeśli kapela chce dotrzeć do szerszej publiczności w taki właśnie sposób tzn przez fajne zagranie kawałka np Sarcofago, Bathorego albo Kata?
Czy coś w tym złego?
Nie mnie to oceniać, bo każdy orze jak może.
Pytania do czytelników
Jaki jest Wasz stosunek do kompilacji tworzonych w hołdzie jakiejś bardziej znanej kapeli?
Macie jakieś w kolekcji?
Co Was w nich przyciąga/odstrasza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz