wtorek, 19 maja 2020

Metalowe Rozkminy #8 - Wciąż obecne, choć nie tak gęsto jak kiedyś, czyli kilka słów o sklepach dla metalowców

Temat związany poniekąd z kwestią liźniętą w czwartkowej recenzji


Mowa mianowicie o nabywaniu nie tylko muzyki od zespołów, ale również ich merchu - koszulek, przypinek, naszywek itd.
Generalnie wszystkiego, bez czego nie tyle kapele miałyby mniejsze przychody z przyjazdu do jakiegoś klubu trochę pohałasować, ale również bez czego ich promocja leżałaby i kwiczała jak zarzynana świnia.
Choć przede wszystkim to czy czujesz się/jesteś metalowcem w pierwszej kolejności uwarunkowane jest autentyczną przyjemnością płynącą z odczuwania takiej (a nie innej) muzyki oraz przyjęciem chcąc nie chcąc jakiejś nieco odbiegającej od przyjętych sztywnych norm społecznych filozofii życia, to jednak wierzchnie odzienie jest równie ważne (choć powinno ono wynikać z realnego uznania i znajomości dorobku poszczególnych grup, niżeli jedynie względami estetycznymi).
Zagłębiając się coraz bardziej w muzyczny świat, poznając to nowsze/inne zespoły (czy to obecnie za sprawą internetu, wcześniej głównie dzięki starszym kolegom/rodzeństwu/rodzicom i ich zbiorom), jedne zaczynając lubić bardziej, inne mniej, gust i tożsamość zaczyna się coraz bardziej kształtować.
W przypadku ulubionych zespołów nie wystarczy jedynie posiadanie płyty, taśmy czy winylu (choć sam fakt zbierania podobnie jak kiedyś był raczej czymś oczywistym, dziś gdzieniegdzie (na szczęście!) zdarza się o tym zapominać) - pragnie się posiadać jakieś gadżety związane z kapelą.
Naszywki, przypinki, ekrany, wisiory, pieszczochy, paski od spodni, plecaki typu "kostka" (których noszenie wśród młodszych może być równie archaiczne i zabawne co noszenie glanów), ale w pierwszej kolejności przede wszystkim wierzchnie odzienie jak koszulka czy bluza (na chłodniejsze dni).
Nie mając jednak możliwości nabycia szmaty na gigu (w związku z zwyczajnymi innymi planami kapeli/rozpadem etc) czy nie grzesząc jakimikolwiek zdolnościami plastycznymi (umożliwiających stworzenie czegoś sensownego samemu), stopy niosły do miejscowego metalshopu, przybierającego formę jakiejś tajemniczej miejscówy, do której nieraz trudno się dostać czy metalowej (dosłownie) budki na kształt kiosku.

Nadal możesz kupić np koszulki zespołów, nawet łatwiej niż kiedyś

Owszem, mogę.
Powiem więcej - obecnie nie brakuje sklepów i sprzedawców, którzy trudnią się handlem tego rodzaju towarów, a tych jest/zdaje się być więcej niż kiedykolwiek dotychczas. 
Prawdziwym maniakom podziemia znacznie łatwiej przychodzi dziś poznawanie nowych grup, nabywanie ich płyt i szeroko rozumianego merchu (również/głównie za sprawą licznie działających distr).
Ba - wiele kapel sama zgłasza gotowość sprzedaży swojego stuffu, również poza okresem koncertowym. 
Wszystko funkcjonuje tak jak powinno - szkoda jednak, że głównie za sprawą sieci/w formie sprzedaży wysyłkowej.
Choć trudno oczekiwać, żeby w obecnych, dynamicznie zmieniających się czasach realia znane/bliskie metalowcom sprzed 30/20/15 lat wciąż były aktualne, pamięć stosunkowo niedawnych zakupów face to face napawa jakimś poruszeniem.
I pomimo iż są w kraju dobrze trzymające się (w każdym razie na tyle dobrze, że właściciele nie zwijają interesu) miejsca, gdzie można poczuć ducha minionych lat, to jednak z powodu ulegania jakimś współczesnym manierom/trendom czy zakupowej wygodzie, stosunek do funkcjonowania takowych sklepów, może nie być jednoznaczny.
Z jednej strony ma się świadomość, że stacjonarny punkt z akurat takim asortymentem to ryzykowny biznes/jakiś swoisty archaizm, z drugiej strony zaś się za tym tęskni.

Do czego zmierzam 

Do niniejszej rozkminy skłoniły mnie wspomnienia mych muzycznych, szeroko rozumianych początków i niedawnej przeszłości.
Pierwszych, często nieśmiało zawieranych znajomości, z których część lepiej lub gorzej do dzisiaj funkcjonuje albo nie.
Koncertów w miejscach, których obecnie nie ma/zmieniły branże czy jakichś kroków podejmowanych w celu wyrażania siebie oraz swoich gustów muzycznych, także ubiorem, wspomnień itd.
Pamiętam nieistniejącą już budę z chińskim żarciem dzielącą budynek z lokalnym metalshopem, noszącym nazwę Boman, do którego zdarzało mi się zaglądać w gimnazjum (z raz), liceum (kilka razy) i na studiach (w miarę regularnie).
Choć metraż nie należał do największych, było tam wszystko/większość podstawowych rzeczy, które zagłębiający się w klimat młody człowiek mógł sobie zażyczyć.
Koszulki z zespołami były vis-a-vis wejścia (tańsze, głównie black i death metalowe, wkrótce później także inne), przy drzwiach (tu również bluzy) i po lewej stronie od nich.
Na tej samej ścianie naszywki, łańcuchy, za plecami sprzedawcy skórzane paski z ćwiekami, modna kiedyś kostka.
Na ladzie (a raczej pod szklaną pokrywą) plastikowe przypinki, wisiory z odpowiednimi symbolami, sygnety.
Wokół takie poczucie chłodu (zapewne z powodu nieogrzewania), gęste, duszne powietrze (może również z powodu atmosfery - myślenia typu "wypadałoby coś kupić, skoro tu przyszedłem" i milczenia sprzedawcy, któremu taki scenariusz również byłby na rękę) mieszające się ze specyficznym zapachem nowych koszulek.
Ogrom rzeczy nieco/mocno innych od tych w normalnych sklepach.
I ta ekscytacja - ze znalezienia pożądanej (popartej rzecz jasna znajomością tematu) lub unikatowej szmaty, naszywki grupy, o której nigdy wcześniej nie słyszałeś czy obrazoburczego pentagramu albo odwróconego krzyża...
Może brzmieć to tak jak może brzmieć, ale trochę brakuje mi tego sklepu, który istniał grubo ponad 20 lat (jak nie dłużej, bo na pewno od połowy lat 90).

Szczęśliwie nie wszystko stracone i co polecam

Otóż tak jak wspomniałem na początku/wcześniej, wciąż są na mapie Polski miejsca, w których stacjonarnie można nabyć muzyczne gadżety, ale nie tylko.
W niektórych punktach można zaopatrzyć się również w bilety na koncerty oraz albumy kapel na różnych nośnikach.
Nie jeżdżę specjalnie po kraju (a już na pewno nie w celu szukania jakichś sklepów dla metali), także w wielu metalshopach nie byłem, lecz są takie, które mogę po wizycie polecić.

Pierwszym z nich jest chyba bezprecedensowo najlepszy taki sklep w Polsce czyli ten krakowski przy Długiej 17 (nieopodal rynku).
Jadąc w wakacje 3 lata temu na weekend ze znajomymi na zwiedzanie Dawnej Stolicy Polski miałem okazję tam zajrzeć.
Cóż... wydałem w jeden wieczór połowę, jak nie 3/4 przeznaczonych na pobyt pieniędzy, ale szczęśliwie dzięki uprzejmości znajomych, wlewaniu w siebie dużej ilości piwska, a także pożywnej przekąsce jaką jest kumpir (ziemniak z dodatkami - polecam) udało mi się tamten weekend przetrwać.
Skończyło się chyba na kilku naszywkach, koszulce i przypince.
Wrażenia moje bardzo pozytywne - niepozorne miejsce, mnóstwo zajebistych rzeczy, obsługa w porządku.
Żałuję, że nie skusiłem się jak mój kumpel na piraty po 5 zł za sztukę.

Miałem też okazję wybrać się kilka razy na wrocławskie stoisko muzyczne Rocky, zlokalizowane w domu handlowym Feniks, (także) obok rynku.
Zainteresowany informacją od mojej dziewczyny (od której zresztą otrzymałem w prezencie zakupione tam upominki) o istnieniu takiego miejsca w tym mieście, postanowiłem się tam wybrać.
Choć skończyło się summa summarum tylko na trzech rzeczach (podobnie jak w Krk - koszulka, przypinka, naszywka), bardzo miło zaskoczyła mnie obsługa i nieszablonowe podejście do tematu.
Widać, że właściciel prowadzący jest prawdziwym pasjonatem muzyki i na pierwszym miejscu stawia zarówno ją, jak i zadowolenie klienta.
Można tam znaleźć nie tylko koszulki, bluzy czy naszywki lub przypinki i inne akcesoria, ale przede wszystkim unikatowe płyty, a także co zaskoczyło mnie chyba najbardziej pozytywnie - spodnie bojówki oraz jeansowe i skórzane kurtki (co choć mogło być standardem u szczytów popularności metalu, mnie ominęło i/lub mój lokalny shop był po prostu skromniejszy).

Z innych sklepów słyszałem o Metro Nysa (od których zdarzało mi się wziąć kilka rzeczy, ale to w ramach przybycia tamtejszej załogi na festiwal Summer Dying Loud), Takt Rybnik, poznańskim Rock Long Luck czy MAX z Świętochłowic, lecz nie miałem fizycznej możliwości zjawić się i coś od nich kupić.
Może się to kiedyś zmieni.


Rada na koniec, wyjaśnienie oraz pytanie do czytelników

Choć może zabrzmieć to dla wielu dosyć infantylnie - zachęcam do kupowania płyt oraz wszelakiego rodzaju merchu u sprzedawców w takich fizycznych punktach jak wymienione wyżej (no i oczywiście bezpośrednio od zespołów oraz rodzimych dystrybutorów z podziemia).
Dla każdego fana rocka/metalu to stosunkowo niewiele większy wydatek niż zakup przez internet (co nie znaczy, żeby z tej opcji zakupu całkowicie zrezygnować), a pozwala prawdziwym maniakom utrzymać się na powierzchni i podtrzymywać tę fajną tradycję.

Nie umieściłem w poście żadnych logówek/zdjęć sklepów - można sobie samemu wygooglować szczegóły lub podskoczyć i przekonać się na własnej skórze co i jak.
Poza tym blog (mimo jakiejś osobistej sympatii) nie służy reklamie - nie wiem czy sprzedawcy życzyliby sobie umieszczania swoich np graficznych znaków czy zdjęć tutaj.

Pytanie: czy polecacie jakieś fajnie zaopatrzone stacjonarne punkty, z których ofertą można się zapoznać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz